Przed ostatnią kolejką el. MŚ 2018 Polska jest liderem grupy E i tylko kataklizm odbierze jej awans do mundialu. Biało-Czerwonych od wyjazdu do Rosji dzieli zdobycie jednego punktu w niedzielnym meczu z Czarnogórą. Podopieczni Adama Nawałki obronią pierwszą pozycję w grupie, nawet jeśli nie pokonają Czarnogóry, ale wtedy będą musieli liczyć na zwycięstwo Rumunii z Danią.
Okoliczności pozwalają sądzić, że postawienie kropki nad "i" to tylko formalność. Za kadencji Nawałki Biało-Czerwoni nie przegrali jeszcze rozgrywanego przed własną publicznością spotkania o punkty (8-1-0), a do tego Czarnogóra zagra w Warszawie osłabiona brakiem najważniejszych zawodników (Stevan Jovetić, Stefan Savić i Marko Vesović) i rozbita po czwartkowej porażce z Danią (0:1).
Przebije legendy
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w niedzielę wieczorem Nawałka będzie cieszył się nie tylko z awansu do mundialu w Rosji, ale też z przejścia do historii polskiej piłki jako pierwszy w dziejach selekcjoner, który wprowadził Biało-Czerwonych na dwie imprezy rangi mistrzowskiej z rzędu. O tym, że to nie lada sztuka, niech świadczy to, że nie dokonali tego nawet Kazimierz Górski i Antoni Piechniczkowi, pod wodzą których Polska zdobyła srebrne medale mistrzostw świata.
Polska zagrała do tej pory na siedmiu mundialach i wzięła udział w trzech turniejach o mistrzostwo Starego Kontynentu. Na tych imprezach Biało-Czerwonych prowadziło łącznie dziewięciu selekcjonerów. Polacy zadebiutowali na mistrzostwach świata w 1938 roku, a do turnieju finałowego wprowadził ich Józef Kałuża. Szansy na powtórzenie sukcesu jednak nie miał - jego kadencję 1 września 1939 roku przerwał wybuch II Wojny Światowej, której końca nie doczekał. Legendarny piłkarz Cracovii zmarł 11 października 1944 roku - na trzy miesiące przed wyzwoleniem Krakowa. Warto wspomnieć, że w najbliższą środę, dokładnie w 73. rocznicę śmierci Kałuży, przed stadionem Cracovii odsłonięty zostanie jego pomnik.
[color=#000000]ZOBACZ WIDEO: Michał Kołodziejczyk: Miejsce reprezentacji Polski jest wśród największych drużyn na świecie
[/color]
Na kolejny występ Polski na mundialu czekaliśmy aż do 1974 roku. "Orły Górskiego" zrobiły w RFN-ie furorę i wróciły do Polski ze srebrnymi medalami, a w drodze do trzeciego miejsca rozprawili się m.in. z wicemistrzami i mistrzami świata z 1970 roku: Włochami (w fazie grupowej) i Brazylią (w meczu o III miejsce). Do Euro 1976 Kazimierz Górski swojej drużyny nie wprowadził - w silnie obsadzonej grupie eliminacyjnej Polacy musieli uznać wyższość Holandii, która była wówczas wicemistrzem świata.
Na MŚ 1978 Polacy awansowali pod wodzą Jacka Gmocha. Z Argentyny Polacy wrócili jako piąta drużyna świata, ale był to wynik poniżej oczekiwań. W końcu zespół Gmocha miał być perfekcyjną mieszanką medalistów z MŚ 1974 wspartych Włodzimierzem Lubańskim i przedstawicielami nowej generacji, na czele ze Zbigniewem Bońkiem, Andrzejem Iwanem i Adamem Nawałką. Polacy lecieli do Argentyny jako faworyci do zdobycia mistrzostwa świata, więc brak awansu do strefy medalowej odebrano jako porażkę i choć po mundialu Gmoch zachował posadę, to stracił ją po pierwszym meczu el. Euro 1980.
Walkę o awans na MŚ 1982 Polacy rozpoczęli pod skrzydłami Ryszarda Kuleszy, ale w większości spotkań kwalifikacji prowadził ich Antoni Piechniczek. W Hiszpanii Biało-Czerwoni powtórzyli sukces drużyny Górskiego sprzed ośmiu lat, ale na Euro 1984 do Francji Piechniczek już ich nie wprowadził. Polacy mocno rozczarowali, bo zajęli dopiero trzecie miejsce w grupie za Portugalią i ZSSR. Portugalczycy nie byli wówczas uważani za europejską potęgę - dość powiedzieć, że był to ich pierwszy awans na mistrzostwa Starego Kontynentu w historii, a dopiero drugi (po MŚ 1966) na turniej rangi mistrzowskiej.
Mimo to Piechniczek pozostał na stanowisku i awansował z Polską na MŚ 1986. Jest jedynym w historii szkoleniowcem, który wprowadził Biało-Czerwonych na dwa turnieje rangi mistrzowskiej. Teraz Nawałka wyrówna jego osiągnięcie, a nawet je przebije, bo przejdzie zwycięstwo przez eliminacje dwa razy z rzędu.
Kadencje Jerzego Engela i Pawła Janasa dobiegły końca po mundialach, na które wprowadzili Polskę, czyli odpowiednio po MŚ 2002 i MŚ 2006. Z kolei Leo Beenhakker, który poprowadził Biało-Czerwonych do pierwszego w historii awansu na mistrzostwa Europy (2008), pozostał na stanowisku dłużej, ale przegrał batalię o awans na MŚ 2010 i został zwolniony przed końcem eliminacji, gdy Polacy stracili szansę na awans.
Kolejny rekord
Jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, Nawałka przejdzie w niedzielę do historii polskiej piłki i będzie to kolejny spektakularny wyczyn aktualnego selekcjonera. Nawałka zostanie zapamiętany przecież jako ten, który poprowadził Polskę do pierwszego w historii zwycięstwa z Niemcami (przy 19. próbie i po 81 latach od pierwszego meczu!).
Pod jego wodzą Polacy wyrównali rekord reprezentacji pod względem kolejnych spotkań o punkty bez porażki (14) i pobili rekord kolejnych zwycięstw w domowych meczach o punkty (7), a z Euro 2016 wrócili - jako pierwsza w historii reprezentacja Polski na turniej rangi mistrzowskiej - jako niepokonani. Za jego kadencji Polacy odnieśli też najwyższe wyjazdowe zwycięstwo w meczu o punkty (7:0 z Gibraltarem w el. Euro 2016) i pierwszy raz w historii wygrali w Armenii (6:1 w el. MŚ 2018).