Przed stadionem Cracovii stanął pomnik legendarnego Józefa Kałuży. "To był nasz dziejowy obowiązek"

Materiały prasowe / MKS Cracovia SSA / Pomnik Jóżefa Kałuży przy stadionie Cracovii
Materiały prasowe / MKS Cracovia SSA / Pomnik Jóżefa Kałuży przy stadionie Cracovii

- To był nasz dziejowy obowiązek - mówią fundatorzy pomnika legendarnego Józefa Kałuży, który stanął przed stadionem Cracovii. Monument odsłonięto w 73. rocznicę śmierci byłego piłkarza i selekcjonera reprezentanta Polski.

Pomysł ufundowania pomnika Józefa  Kałuży kiełkował w głowach ludzi Cracovii od dawna, a realnych kształtów nabrał w grudniu 2013 roku z inicjatywy Rady Seniorów KS Cracovia. Według pierwotnego planu posąg miał być gotowy w 2014 roku, na który przypadała 70. rocznica śmierci Kałuży. Planem B było odsłonięcie pomnika w 2016 roku - na 110-lecie powstania Cracovii i 120. rocznicę urodzin Kałuży.

Zbieranie środków (ok. 140 tys. zł) zajęło jednak więcej czasu, niż początkowo szacowano. Nie obyło się bez zgrzytu, bo do upamiętnienia klubowej legendy cegiełki nie dołożyły władze MKS Cracovia SSA, czyli spółki zarządzającej sekcją piłkarską Pasów. Prezesa i właściciela Cracovii, Janusza Filipiaka zabrakło w ogóle na uroczystości odsłonięcia posągu. Budowę pomnika wsparł za to Polski Związek Piłki Nożnej, a jego prezes, Zbigniew Boniek wszedł w skład komitetu honorowego i w środę zjawił się w Krakowie, by oddać hołd Kałuży.

- Kibice Cracovii szczególnie cenią sobie historię i tradycję swojego klubu, a nie ma drugiej takiej postaci jak Józef Kałuży, który tak bardzo odzwierciedla tę historię i tradycję i który jest legendą Cracovii. Dlatego naszym wielkim, dziejowym wręcz obowiązkiem było to, by odpowiednio uczcić i uhonorować tę postać - stwierdził mistrz ceremonii, Piotr Szefer. Jego głos znają wszyscy kibice reprezentacji Polski - wiceprezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej, prywatnie fan Cracovii, jest spikerem podczas meczów drużyny narodowej.

- Jest mi bardzo miło i sympatycznie stanąć przy pomniku pana Józefa. Nie ma przyszłości bez przeszłości. O przeszłości trzeba pamiętać, bo to doświadczenia, wzruszenia i emocje. Pan Józef Kałuża był jednych z tych, który zasługuje na to, by pamięć o nim nigdy nie zaginęła. To fantastyczny piłkarz. Nie był wysoki, miał 166 cm wzrostu, więc można powiedzieć, że to był taki krakowski Messi - stwierdził z uśmiechem prezes Boniek.

ZOBACZ WIDEO Czy Lewandowski jest najlepszym piłkarzem w historii polskiej piłki? Boniek odpowiada

Legenda polskiego futbolu

Józef Kałuża (1896-1944) przyszedł na świat w Przemyślu, ale zdecydowaną większość życia spędził w Krakowie. Z Cracovią był związany od 15. roku życia, stając się legendą pięciokrotnych mistrzów Polski. W 1921 roku wygrał z Pasami pierwszą edycję mistrzostw Polski, a 21 bramek, które zdobył w tamtym sezonie, dały mu tytuł pierwszego w historii króla strzelców nieligowych mistrzostw Polski.

Był uczestnikiem pierwszego oficjalnego meczu reprezentacji Polski - 18 grudnia 1921 roku zagrał przeciwko Węgrom (0:1) w Budapeszcie. Jest też autorem pierwszej bramki dla Biało-Czerwonych na polskiej ziemi - 3 czerwca 1923 roku na stadionie Cracovii trafił do siatki Jugosławii (1:2).

- Zaczęła się gra i... tego dnia poznaliśmy Józefa Kałużę. Nim to był bowiem ów niepozorny uczniak. To co on wówczas wyprawiał na boisku było kunsztem, którego jeszcze nie znaliśmy. Grał inaczej niż my wszyscy. Piłka słuchała go, kleiła mu się do nogi. Wózkował świetnie, lecz wózkiem trudno nam było zaimponować. Rewelacją dla nas były natomiast jego strzały, ustawianie się do piłki, wybieganie na pozycję, wypuszczanie piłek łącznikom na przebój lub na skrzydła. Jego zagrania powiązały nasze bezplanowe indywidualne gierki i nadały im sens. Jak łatwo było przy nim zdobywać bramki. Od tego meczu zyskaliśmy w nim wodza i promotora naszych piłkarskich poczynań - tak o pierwszym spotkaniu z Kałużą po latach mówił Stanisław Mielech - jego druh z Cracovii i reprezentacji Polski.

W latach 1921-1928 rozegrał z orłem na piersi 16 spotkań, w których zdobył siedem bramek. Był uczestnikiem Igrzysk Olimpijskich w Paryżu (1924). Po zakończeniu kariery zawodniczej był trenerem Cracovii (1927-1928) i Legii Warszawa (1930), a w 1931 roku został selekcjonerem reprezentacji Polski.

W 1936 roku poprowadził Biało-Czerwonych do zajęcia czwartego miejsca na IO w Berlinie. Dwa lata później natomiast awansował z reprezentacją Polski na MŚ 1938 i poprowadził ją w legendarnym meczu z Brazylią (5:6).

Jego selekcjonerską kadencję brutalnie przerwał wybuch II Wojny Światowej. Podczas wojny był jednym z nielicznych członków zarządu PZPN, który pozostał w kraju. Nie doczekał wyzwolenia - jesienią 1944 roku doznał infekcji i zachorował. Zmarł 11 października 1944 roku - trzy miesiące przed wyzwoleniem Krakowa. Miał tylko 48 lat.

W drugiej połowie lat 70. XX wieku przy stadionie Cracovii powstała ulica jego imienia i dziś adres klubu to Kałuży 1. Odsłonięty w środę pomnik stanął właśnie na placu znajdującym się przy ulicy, której jest patronem. Legenda polskiego futbolu ma także swoją ulicę w rodzinnym Przemyślu.

Źródło artykułu: