Dele Alli. Skreślony za życia

Getty Images / Alex Broadway / Stringer / Na zdjęciu: Dele Alli
Getty Images / Alex Broadway / Stringer / Na zdjęciu: Dele Alli

Jego pierwszy kontakt w zawodowej piłce to zagranie piętą. A eksperci wyceniają go wyżej od Messiego czy Ronaldo. Dele Alli wszystkie miliony ze swojego konta oddałby jednak w innym celu. Dla szczęśliwego dzieciństwa.

- Gdy Dele grał u nas podczas treningów można było jedynie dostrzec, jak piłka toczy się miedzy nogami rywali - wspomina Karl Robinson pierwszy szkoleniowiec piłkarza, o którym Sir Alex Ferguson mówi: - To najbardziej utalentowany pomocnik od czasów Paula Gascoigne'a.

Trener drużyny MK Dons był z kolei na tyle przekonany umiejętnościami Dele Allego, że namawiał dziennikarzy BBC do nakręcenia o nim filmu dokumentalnego. O jego potencjale pierwszy przekonał się jednak dopiero Luka Modrić. Gdy w 2015 roku Alli debiutował przeciwko niemu w barwach Tottenhamu Hotspur, bez większych skrupułów założył Chorwatowi siatkę. Po meczu zawodnik Realu podszedł więc do Anglika i nazwał go "gnojkiem".

Podobne zdanie o zawodniku miał Brendan Rodgers. Pół roku przed zainteresowaniem Tottenhamu, ówczesny trener Liverpoolu zaprosił piłkarza [Alli grał wtedy w MK Dons] na wizytę po ośrodku treningowym The Reds. Szykowanie gruntu pod transfer trwało w najlepsze dopóki, Rodgers w piłkarzu dostrzegł jedynie chłopaka nałogowo żującego gumę. I tak Alli poczuł się zdradzony przez klub, któremu od lat kibicował. Nie była to jednak najboleśniejsza lekcja z życia Anglika. Większe odrzucenie przeżył ze strony swoich rodziców.

Kiedy Alli przeskakiwał kolejne etapy swojej kariery, jego najbliżsi nie mieli o tym nawet bladego pojęcia. Matka Denise oddała młodego piłkarza do nieformalnej adopcji, gdy miał jedynie 13 lat. - Wszystkie dzieci z naszego podwórka paliły papierosy czy rabowały mieszkania. Niektórzy z nich skończyli w więzieniu. Dele w tym towarzystwie wcale nie był wyjątkiem - wyjaśnia matka zawodnika. W ciemnych dzielnicach Milton Keynes na utalentowanego nastolatka czekał jedynie upadek aż na dno. Lecz i to nie wpłynęło na rozstanie Allego z rodziną. Powód leżał raczej w kolejnych butelkach alkoholu, do których matka zawodnika sięgała z coraz większą częstotliwością.

ZOBACZ WIDEO Idealne podanie Martineza, "Lewy" dopełnił dzieła. Skrót meczu Bayernu z RB Lipsk [ZDJĘCIA ELEVEN]

Jej finansowe problemy mógł z łatwością zakończyć ojciec piłkarza Kehinde Alli. Prywatnie król nigeryjskiego plemienia o 20-procentowej populacji kraju i biznesmen. W ogóle nie interesował się synem. Gdy jednak Alli zarabiał już krocie, rozpoczęła się próba odbudowy ogniska domowego. A sam Kehinde Alli dla naprawy nieczystych relacji zaplanował synowi spotkanie z prezydentem Nigerii i tamtejszym ministrem sportu na temat ewentualnej gry piłkarza w barwach Orłów.

Gdy i to nie poskutkowało, instynkt macierzyński wskoczył na zupełnie inną ścieżkę. Rodzice piłkarza przypomnieli sobie, że wciąż jako prawni opiekunowie Allego nie byli przy 16-latku, gdy parafował umowę z MK Dons. Sprawa rozeszłaby się po kościach lecz oczywiście nie za darmo. Alli odpowiedział jedynie oświadczeniem, według którego prosi o nazywanie go Dele, gdyż "z nazwiskiem nie łączy go już żadna emocjonalna więź". Konflikt po tygodniach przeistoczył się na obszar wojenny. Dziennikarze zaczęli relacjonować kolejne nieudolne próby rodziców, którzy dla wizyty z piłkarzem zaczęli regularnie uczęszczać na wycieczki dookoła White Hart Lane. Ich misja powiodła się po miesiącach na parkingu klubowym.

Ich zapał zakończył się jednak wraz z telefonem agenta Allego, który poinformował matkę piłkarza, iż poszukiwania syna zwieńczy najprawdopodobniej nałożony dożywotni zakaz stadionowy.

Dziś Denise Alli odebrałaby telefon już od zupełnie innej osoby. Pełnomocnikiem piłkarza został Harry Hickford. Syn rodziny zastępczej Delego, którego piłkarz sam nazywa bratem. Ciężko o inne określenia, gdy spojrzy się na posiadłość którą Alli zafundował najlepszemu przyjacielowi. Jej wartość oscyluje wokół 2 milionów funtów. Sam gwiazdor Tottenhamu chciałby zarabiać 160 tys. funtów tygodniowo, ale na razie nie może doprosić się podwyżki. 

Taka ilość pieniędzy na pewno nie odstraszyłaby dzisiaj Liverpoolu. The Reds jednak przespali swoją jedyną okazję pod podpis zawodnika. Teraz o 21-latka walczy Real Madryt. Zinedine Zidane od nazwiska Alli rozpoczyna swoją listę życzeń.

Komentarze (2)
avatar
Anuq
2.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Maks, naucz się Pan gramatyki!
To żałosne! Tekst powyżej to popis niedouczenia. 
avatar
leszekR
2.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Komentator we wczorajszym meczu mówił o Dele Allim. M.in to, że gdy tylko zaczął zarabiać pieniądze, matka która go oddala raptownie się odezwała.......Prefidia