Wisła Kraków wróciła na zwycięską ścieżkę. Pewny triumf Białej Gwiazdy mimo problemów

PAP / PAP/Jacek Bednarczyk / Na zdjęciu: Victor Perez (prawej) i Wojciech Trochim (z lewej)
PAP / PAP/Jacek Bednarczyk / Na zdjęciu: Victor Perez (prawej) i Wojciech Trochim (z lewej)

W drugim sobotnim meczu 15. kolejki Lotto Ekstraklasy Wisła Kraków pewnie pokonała przed własną publicznością Sandecję Nowy Sącz (3:0). Beniaminek był tylko tłem dla gospodarzy, którzy wrócili na zwycięską ścieżkę po dwóch kolejkach bez wygranej.

Niezagrożony nawet przez chwilę triumf krakowian jest tym cenniejszy, że Wisła przystąpiła do derbów Małopolski bez pięciu podstawowych zawodników. Nie dość, że od dłuższego czasu wyłączeni z gry są Paweł Brożek, Ivan GonzalezPol Llonch i Fran Velez, to jeszcze po rozgrzewce podjęto decyzję, że przeciwko Sandecji nie zagra też Vullnet Basha.

W związku z licznymi absencjami trener Kiko Ramirez dał szansę graczom, którzy dawno bądź w ogóle nie gościli w wyjściowym składzie na mecz ligowy. Za Bashę wskoczył Tibor Halilovi, który dotąd w spotkaniach Lotto Ekstraklasy wchodził tylko z ławki. Obok Carlitosa w ataku zagrał Zdenek Ondrasek, który od pierwszego gwizdka ostatni raz wystąpił 21 lipca. I wreszcie na prawej obronie wystąpił Jakub Bartkowski, dla którego był to w ogóle premierowy występ w tym sezonie. Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że po dłuższej przerwie na boisko wrócił też kapitan Sandecji, Dawid Szufryn, który z powodu kontuzji pauzował od 17 września.

Sandecja nie przyjechała na Reymonta 22 jak na ścięcie, bo w pierwszych minutach rzuciła się na gospodarzy, ale krakowianie przetrwali ten szturm i szybko przejęli kontrolę nad spotkaniem, a już przy pierwszej okazji wyszli na prowadzenie. W 13. minucie Bartkowski złamał akcję z prawej strony do środka boiska i uruchomił w polu karnym Sandecji Carlitosa, który po chwili dograł piłkę przed bramkę gości do Jesusa Imaza, a ten strzałem z bliska ukarał beniaminka za dezorganizację w obronie.

Goście nie byli w stanie zagrozić Wiśle. W pierwszej połowie Michał Buchalik był zmuszony do wysiłku na linii tylko raz, gdy w 27. minucie na strzał z ponad trzydziestu metrów zdecydował się Grzegorz Baran, ale golkiper Białej Gwiazdy spokojnie sparował piłkę na rzut rożny. Siedem minut błysnął z kolei Michał Gliwa, który w bardzo dobrym stylu obronił uderzenie Imaza z linii pola karnego.

Po zmianie stron przewaga Wisły nadal była niepodważalna, a w 63. minucie krakowianie wyprowadzili drugi cios. Sędzia Krzysztof Jakubik uznał, że Baran sfaulował w swoim polu karnym Zorana Arsenicia, a "11" na gola pewnym strzałem zamienił Carlitos. Było to już jedenaste trafienie Hiszpana w tym sezonie - skuteczniejszy od niego jest tylko Igor Angulo z Górnika Zabrze, którzy zdobył trzynaście bramek.

ZOBACZ WIDEO Grêmio i Lanús w wielkim finale Copa Libertadores!

Z bramką i asystą Carlitos był ojcem zwycięstwa Wisły, ale dosłownie centymetrów brakło do tego, by jego zdobycz była dwukrotnie okazalsza. W 89. minucie po zapoznaniu się z zapisem wideo sędzia Jakubik cofnął decyzję o uznaniu gola Carlitosa, ponieważ Hiszpan skorzystał z pozycji spalonej. Co ciekawe, dorobek napastnika Wisły został zredukowany, gdy ten po zmianie był już poza placem gry i kierował się w stronę ławki rezerwowych. Z kolei w 54. minucie Hiszpan "stracił" też asystę - Imaz, który zamienił na gola poprzedzone kapitalnym rajdem dośrodkowanie Carlitosa, był na spalonym. W obu przypadkach strzelcy byli dosłownie minimalnie wychyleni za linię obrony.

Sandecja po przerwie, podobnie jak w pierwszej połowie, zagroziła bramce Wisły tylko raz. Dwie minuty po golu Carlitosa Tomasz Brzyski uderzył celnie z rzutu wolnego, ale Buchalik nie dał się zaskoczyć, a po dobitce Bartłomieja Dudzica piłka poszybowała już nad bramką Wisły. W doliczonym czasie gry drugiej polowy wynik spotkania ustalił Victor Perez, który wykorzystał rzut karny podyktowany za faul Gliwy na Jakubie Bartoszu.

Po porażce z Legią Warszawa (0:1) i remisie z Lechem Poznań (1:1) Wisła wróciła na zwycięską ścieżkę i po pierwszej części sezonu zasadniczego na pewno znajdzie się w pierwszej "ósemce" Lotto Ekstraklasy. Z kolei Sandecja nie wygrała żadnego z sześciu ostatnich spotkań, zdobywając w nich tylko trzy punkty, przez co jej przewaga nad strefą spadkową może po 15. kolejce stopnieć do trzech "oczek".

Wisła Kraków - Sandecja Nowy Sącz 3:0 (1:0)
1:0 - Imaz 13'
2:0 - Carlitos (k.) 63'
3:0 - Perez (k.) 90+6'

Składy:

Wisła: Buchalik - Bartkowski, Głowacki, Arsenić, Sadlok - Boguski (79' Bartosz), Halilović, Perez, Imaz - Carlitos (90' Kolar), Ondrasek (72' Wojtkowski).

Sandecja: Gliwa - Mraz, Szufryn, Piter-Bucko, Kuban (69' Korzym) - Brzyski, Baran, Cetnarski (72' Kasprzak), Danek (62' Dudzic) - Trochim - Piszczek.

Żółte kartki: Halilović, Imaz, Wojtkowski, Bartkowski (Wisła) oraz Piter-Bućko (Sandecja).

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

Źródło artykułu: