Łukasz Piszczek w trakcie pierwszej połowy meczu Polska - Czarnogóra (5 października) zderzył się z Wojciechem Szczęsnym. Na twarzy obrońcy Borussii Dortmund zagościł duży grymas bólu. Dokładniejsze badania wykazały uszkodzenie więzadeł w kolanie. Ten uraz wykluczył piłkarza z gry na kilka miesięcy.
Brak Polaka jest mocno odczuwalny w grze zespołu z Dortmundu. Od momentu jego kontuzji Borussia przestała odnosić zwycięstwa. Podopieczni Petera Bosza przegrali trzy z czterech meczów w Bundeslidze (w sobotę z Bayernem Monachium 1:3), z kolei w Lidze Mistrzów zanotowali z kolei dwa remisy z APOEL-em Nikozja, co można uznać za sporą niespodziankę.
- Nie ma co ukrywać, że jest on niezwykle ważnym ogniwem zespołu i jednym z jego najbardziej doświadczonych zawodników. Od dawna gwarantuje wysoki poziom w grze defensywnej, a i umie swoją stroną zaatakować - mówi w rozmowie z portalem sport.tvp.pl Radosław Gilewicz, były reprezentant Polski.
Borussia przed kontuzją Piszczka była na fotelu lidera i miała pięć punktów przewagi nad Bayernem. Teraz... zajmuje trzecie miejsce i traci aż sześć "oczek" do mistrza Niemiec.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski piętą, Bayern zwycięski w hicie. Zobacz skrót meczu z Borussią [ZDJĘCIA ELEVEN]
Peter Bosz szuka różnych rozwiązań w obronie. Pod nieobecność Piszczka na prawej stronie defensywy grał najpierw Jeremy Toljan (nominalny lewy obrońca), a ostatnio Marc Bartra, który najlepiej czuje się na środku. To było widać w spotkaniu z Bayernem, w którym Hiszpan kilka razy został ograny.
To jednak nie koniec kłopotów Borussii. W sobotnim spotkaniu kontuzji nabawił się Sokratis Papastathopoulos. Grek opuścił boisko jeszcze przed przerwą. Na razie nie są znane wyniki jego badań. Gdyby musiał pauzować, to Bosz miałby spory problem, bo 29-latek jest podstawowym środkowym obrońcą.