Marko Kolar może mówić o sporym pechu, bo kontuzji nabawił się w momencie, kiedy zaczął przekonywać do siebie trenera Kiko Ramireza. Wychowanek Dinama Zagrzeb, który przed laty był uznawany za olbrzymi talent, dopiero w ostatniej ligowej kolejce zadebiutował w barwach Białej Gwiazdy, a sparing ze Śląskiem miał mu pomóc wspiąć się w hierarchii napastników.
W Sosnowcu Ramirez po raz pierwszy, licząc nawet gry kontrolne, postawił na Chorwata od pierwszego gwizdka, ale występ Kolara brutalnie przerwał Konrad Poprawa, który w 61. minucie agresywnie zaatakował napastnika Wisły. 22-latek nie był w stanie kontynuować gry.
Po wstępnych oględzinach sztab medyczny Wisły zakładał najgorszy scenariusz, czyli zerwanie więzadła krzyżowego przedniego. Kolejne badania to wykluczyły, wykazując, że Kolar doznał "wielowięzadłowego urazu skrętnego stawu kolanowego". Chorwat uniknie operacji, a pauzować ma około sześć tygodni, ale to i tak oznacza, że na boisko wróci dopiero w styczniu.
Kolar to kolejny zawodnik Wisły, dla którego runda jesienna skończyła się przed czasem. Dopiero wiosną do dyspozycji trenera Ramireza będą rehabilitujący się po operacjach Fran Velez (spojenie łonowe) i Ivan Gonzalez (kolano). Do zdrowia wracają za to pauzujący w ostatnich tygodniach Paweł Brożek i Pol Llonch.
ZOBACZ WIDEO: Hit na remis. Brazylia strzelała ślepakami na Wembley - zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]