[tag=26410]
Łukasz Teodorczyk[/tag] wrócił do wyjściowego składu mistrzów Belgii po czterotygodniowej przerwie i powrót ten miał gorzko-słodki smak. "Teo" zmarnował cztery okazje, ale skończył występ z asystą. 26-latek od pierwszego gwizdka dobrze czuł się na boisku, o czym świadczyło to, że w 5. minucie uwolnił się spod opieki Arturo Vidala efektowną ruletą, za co zebrał gromkie brawa od publiczności.
Zresztą nie tylko Polak udanie rozpoczął mecz, bo w pierwszej połowie Anderlecht był po prostu zespołem zdecydowanie lepszym od mistrzów Niemiec. Belgowie zagrali jak drużyna, która liczy się w walce o awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów, a nie jak ekipa, która do tej pory nie zdobyła ani jednego punktu i nie strzeliła ani jednego gola w rozgrywkach. Gospodarze zepchnęli gości do defensywy, a gdy Bawarczycy wchodzili w posiadanie piłki, to nie potrafili sobie poradzić z pressingiem Fiołków i tracili piłkę przy trzecim, góra czwartym podaniu, nie mówiąc o wykreowaniu sytuacji podbramkowej.
Tymczasem Anderlecht w pierwszej połowie miał pięć takich okazji. W 8. minucie Polak znalazł się w sytuacji sam na sam ze Svenem Ulreichem po błędzie Jerome'a Boatenga, ale strzelił płasko wprost w niemieckiego bramkarza. Osiem minut później Dennis Appiah uderzył kąśliwie z kilku metrów i Ulreich z trudem sparował piłkę na rzut rożny. Po pół godzinie gry natomiast Teodorczyka kapitalnym podaniem uruchomił Sofiane Hanni, ale 26-latkowi zabrakło zimnej krwi i zamiast ruszyć z piłką na Ulreicha, próbował zaskoczyć go już z linii pola karnego i golkiper Bayernu nie musiał nawet interweniować - Polak nie jest specjalistą od strzałów z większej odległości i posłał piłkę obok dalszego słupka jego bramki.
Trzeci sygnał ostrzegawczy też nie obudził piłkarzy Bayernu, którzy wciąż razili nieporadnością, sprawiając wrażenie zdziwionych postawą Anderlechtu. Belgowie nie zamierzali wchodzić w rolę chłopców do bicia, których zadowoli najniższy wymiar kary. Wręcz przeciwnie, grali o zwycięstwo, które zwiększyłoby ich szanse na awans do 1/16 finału Ligi Europy z trzeciego miejsca w grupie.
Słabość Bayernu była wodą na młyn gospodarzy. W 35. minucie Teodorczyk w wygrał z Boatengiem walkę o pozycję w polu karnym po dośrodkowaniu Dennisa Appiaha, ale z narożnika pola bramkowego nie udało mu się skierować piłki w światło bramki. Za tę sytuację trudno mieć jednak do Polaka pretensje - "Teo" zrobił, co mógł. Lepiej powinien zachować się za to cztery minuty później, gdy przejął piłkę po nieudanym zagraniu Corentina Tolisso, ale znów zabrakło mu zimnej krwi i uderzył wprost w wybiegającego do niego Ulreicha.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #1. Cezary Kucharski zdradza, ile może zarobić na transferze Roberta Lewandowskiego
To, że do przerwy utrzymywał się bezbramkowy remis, było w równym stopniu zasługą Ulreicha, co winą reprezentanta Polski. W Bayernie za pierwszą połowę na pochwały zasłużył tylko golkiper. Przed przerwą goście byli kompletnie bezradni w ataku - dość powiedzieć, że w pierwszej części gry Bawarczycy nie stworzyli żadnego zagrożenia pod bramką Matza Selsa. Robert Lewandowski był zupełnie odcięty od podań. Nawet jeśli jego kolegom udało się już przetransportować piłkę w strefę, z której mogli uruchomić Polaka, to ten przegrywał pojedynki z nieprzebierającymi w środkach Urosem Spajiciem i Karą Mbodją.
Na domiar złego tuż przed przerwą z powodu kontuzji Bayern stracił Thiago Alcantarę. Szczęście w nieszczęściu mistrzów Niemiec polegało jednak na tym, że reprezentanta Hiszpanii zastąpił James Rodriguez i po zmianie stron to właśnie Kolumbijczyk odpowiednio napędzał ataki gości. W 51. minucie wykonał kluczowe podanie w akcji, którą golem zwieńczył Lewandowski. Dwa szybkie podania wystarczyły do rozmontowania szczelnej do tej pory defensywy Anderlechtu. Rodriguez uruchomił na prawej stronie Tolisso, który zagrał piłkę wzdłuż bramki do "Lewego", a ten z bliska dopełnił formalności. Był to już jego 50. gol w 2017 roku - kapitan reprezentacji Polski nie był tak skuteczny nigdy wcześniej.
Po stracie bramki z Anderlechtu nie uszło powietrze. Wręcz przeciwnie, gospodarze rzucili się do odrabiania strat i w 63. minucie dopięli swego. Po centrze Oliviera Deschachta Teodorczyk zgrał piłkę głową do Hanniego, który wślizgiem zmusił Ulreicha do kapitulacji. Aż trudno w to uwierzyć, zwłaszcza po środowym występie Anderlechtu, ale był to pierwszy gol Fiołków w tej edycji Ligi Mistrzów. Drużyna Heina Vanhaezebroucka zasłużyła na brawa za swoją postawę, ale premierowego punktu jednak nie zdobyła, bo w 77. minucie Tolisso zamienił na gola centrę Joshuy Kimmicha - Francuz uderzył piłkę głową tak, że Sels nie miał szans na interwencję. A piłkę na skrzydło do Kimmicha dograł mający oczy dookoła głowy Rodriguez.
Jeśli ktoś nieśledzący na co dzień belgijskiej Jupiler Pro League zastanawiał się, dlaczego po 18 występach w sezonie 2017/2018 Teodorczyk ma na koncie tylko trzy gole i stracił miejsce w "11" Anderlechtu, to w środę poznał tego przyczyny. Wychowanek Wkry Żuromin przedłużył do 503 serię minut bez strzelonego gola. Warto jednak wspomnieć, że tak jak w pierwszej połowie "Teo" pudłował na potęgę, tak w drugiej części sytuacje marnował Lewandowski. Po zdobyciu bramki kapitan reprezentacji Polski miał jeszcze trzy dobre okazje na pokonanie Selsa, ale nie wykorzystał żadnej z nich. Niemniej jednak jego dorobek w trwającej kampanii robi wrażenie - w Brukseli "Lewy" strzelił swojego 18. gola w 19. występie w sezonie 2017/2018.
Bayern zagrał źle, ale sięgnął po zwycięstwo i zachował szansę na końcowy triumf w grupie B. O tym, kto awansuje do 1/8 finału rozgrywek z pierwszego miejsca w grupie B, zadecyduje spotkanie 6. kolejki Bayern - PSG. Na razie paryżanie mają trzy punkty przewagi nad monachijczykami, ale zwycięstwo w bezpośrednim meczu pozwoli Bayernowi na wyprzedzenie PSG. Problem w tym, że grając tak jak w Brukseli, drużyna Lewandowskiego będzie łatwym kąskiem dla rozpędzonej ekipy Unaia Emer'ego, która w środę rozbiła Celtic Glasgow 7:1 i pobiła strzelecki rekord Ligi Mistrzów, zdobywając w fazie grupowej aż 24 bramki. Okolicznością łagodzącą dla Bayernu nie jest nawet to, że zagrał przeciwko Anderlechtowi bez kilku podstawowych zawodników, a w trakcie spotkania stracił też Thiago i Arjena Robbena.
RSC Anderlecht - Bayern Monachium 1:2 (0:0)
0:1 - Lewandowski 51'
1:1 - Hanni 63'
1:2 - Tolisso 77'
Składy:
Anderlecht: Sels - Appiah, Spajić, Mbodji, Deschacht - Denoncker, Kums, Trebel - Gerkens (66' Onyekuru), Hanni (72' Bruno), Teodorczyk (82' Haraboui).
Bayern: Ulreich - Kimmich, Boateng, Suele, Friedl - Tolisso, Rudy, Vidal (88' Hummels) - Robben (49' Martinez), Thiago (44' Rodriguez) - Lewandowski.
Żółte kartki: Spajić (Anderlecht) oraz Boateng, Lewandowski, Ulreich (Bayern).
Sędzia: Anthony Taylor (Anglia).