Mecz w Zabrzu rozpoczął się dla Jagiellonii Białystok najlepiej jak mógł. Po dwójkowej akcji Arvydasa Novikovasa i Tarasa Romanczuka białostoczanie objęli prowadzenie. Wicemistrz Polski wykorzystał błąd defensywy Górnika Zabrze. Jaga miała jeszcze okazję, by podwyższyć prowadzenie i zadać beniaminkowi być może decydujący o wygranej cios. Zabrakło jednak skuteczności.
W dodatku zabrzanie tuż przed przerwą wyrównali. - Bardzo dobrze zaczęliśmy, zdobyliśmy szybko bramkę. Później mieliśmy sytuacje, w której szliśmy praktycznie dwa na jeden. Mogło być 2:0. Mecz mógł się inaczej potoczyć. Wiedzieliśmy, jakie są silne strony Górnika, pracowaliśmy, a praktycznie dostaliśmy do szatni bramkę na 1:1 - powiedział trener Jagiellonii, Ireneusz Mamrot.
W 41. minucie Górnik po raz pierwszy wykorzystał swoją broń. Po wrzutce z rzutu rożnego Igor Angulo głową pokonał bramkarza. Z akcji zabrzanie nie potrafili stworzyć zagrożenia pod bramką przeciwnika. - Nie było to dla nas łatwe spotkanie. Szczególnie jego początek. Zespół z Białegostoku był bardzo dobrze przygotowany do tego meczu i nie chodzi tylko o bramkę, ale o zachowanie. Goście pozamykali nam wszystkie strefy, gdzie chcieliśmy grać w ofensywie - dodał trener Górnika, Marcin Brosz.
Po przerwie to Górnik miał przewagę, ale wciąż dobrze grała defensywa Jagiellonii. - Wynik pozwalał na to, abyśmy w drugiej połowie grali konsekwentnie to, co sobie założyliśmy. W drugiej połowie nie byliśmy tak blisko siebie. Zostawiliśmy za dużo odległości, przez co Górnik miał więcej miejsca i grał szybko, czyli tak jak lubi. O to mam trochę pretensji do drużyny. Wiedzieliśmy, że Górnik będzie tak grał. W pierwszej połowie wyglądało to dobrze. W drugiej zabrakło konsekwencji i agresji w odbiorze piłki, a do tego strata bramki po stałym fragmencie gry - przyznał Mamrot.
[color=#000000]ZOBACZ WIDEO: Prezes Górnika Zabrze: Nie będzie wyprzedaży
[/color]
W 80. minucie Górnik zdobył drugiego gola po stałym fragmencie gry. Tym razem po wrzutce z rzutu wolnego piłkę do własnej bramki skierował Piotr Wlazło. Kilka chwil później Igor Angulo w sytuacji sam na sam pokonał Mariana Kelemena. Był to dla Górnika jeden z najtrudniejszych meczów w tym sezonie.
- Tacy piłkarze jak Novikovas, Czernych to przecież reprezentanci swoich krajów. Nie było nam łatwo z nimi rywalizować. Wiedzieliśmy jednak, że kluczem jest granie swojej piłki. Większe tempo daje więcej przestrzeni i dystansu, a wiadomo, że my się bardzo dobrze czujemy między wolnymi strefami - powiedział Brosz.
Po raz ósmy w tym sezonie trybuny Areny Zabrze wypełniły się po brzegi. Mecz z Jagiellonią obejrzało 22 708 widzów. - Cały czas czuliśmy wsparcie trybun, nawet kiedy nam nie szło. Atmosfera była radosna i nas napędzała. Radość z wyniku, z tego entuzjazmu jest tym większa, że graliśmy przecież z wicemistrzem Polski - zakończył Brosz.
Czytaj całość