Neymarowi grozi kara pozbawienia wolności do lat 5. Sprawa związana jest z zarzutami brazylijskiej firmy DIS, która posiadała w momencie transferu piłkarza do FC Barcelona (2011 rok) 40 proc. praw do wizerunku zawodnika. Firma oskarżyła gracza oraz Dumę Katalonii o oszustwo, które polegało na celowym zaniżeniu całkowitej kwoty transferu. Tym samym firma DIS nie otrzymała pełnej kwoty, która należała się jej za tę transakcję.
Co ma tym wspólnego Real Madryt? - Kara pozbawienia wolności na więcej niż dwa lata w przypadku DIS uniemożliwiłaby Neymarowi powrót do Primera Division - informuje "Cadena Ser". - Proces rozpocznie się jeszcze przed mistrzostwami świata w Rosji w 2018 roku - dodaje źródło.
Napastnik i prezydent Barcelony Josep Bartomeu zasiądą wspólnie na ławie oskarżonych. Brazylijska firma domaga się wymierzenia kary pięciu lat pozbawienia wolności dla piłkarza oraz ośmiu lat dla Bartomeu i Sandro Rosella, którzy przeprowadzali transfer napastnika z Santosu. Prokuratura twierdzi, że transakcja Neymara kosztowała 81 milionów euro, a zdaniem Barcelony było to 57 milionów.
Według hiszpańskiego systemu sprawiedliwości, jeśli osoba otrzyma wyrok mniejszy niż 24 miesiące i nie była wcześniej karana, może odbywać karę w zawieszeniu. Taką ma właśnie Lionel Messi, który w maju został prawomocnie skazany za oszustwa podatkowe na okres 21 miesięcy.
Real Madryt z niecierpliwością będzie czekał na rozstrzygnięcie sprawy. Wątpliwe jednak, aby brazylijski piłkarz poszedł do wiezienia. W dalszym ciągu napastnik może dobrowolnie przyznać się do winy i zapłacić wielką karę.
ZOBACZ WIDEO Skandaliczna decyzja sędziego - skrót meczu Valencia CF - FC Barcelona [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]
[color=#000000]
[/color]