Kontrakt Guilherme z Legią wygasa z końcem grudnia. Brazylijczyk zdecydował, że nie przedłuży umowy i tym samym pożegna się z Łazienkowską.
Legia chciała zatrzymać zawodnika, któremu zaoferowano kontrakt w wysokości 500 tys. euro rocznie. Piłkarz prawdopodobnie wybierze bardziej atrakcyjny kierunek. Wcześniej jego agenci informowali, że są oferty z Włoch i Turcji.
Według Mateusza Borka, winne tej sytuacji są władze klubu. Niebezpieczny precedens pojawił się w momencie pozwolenia na odejście Aleksandara Prijovicia. Później transfer do lepszego klubu wymusił Vadis Odjidja-Ofoe.
"Nie rozumiem, jak Mioduski w tej sytuacji mógł jeszcze mówić, że jest gotowy płacić Belgowi milion euro rocznie? Piłkarzowi, który wciąż miał ważną umowę. Co miała pomyśleć szatnia? Skoro prezes pokazuje, że Legię stać na takie wydatki, dlaczego Radović czy Guilherme nie mają iść po podwyżki?" - napisał w swoim felietonie w "Przeglądzie Sportowym" Borek.
"To są bardzo niebezpieczne precedensy. Polskiej piłki nie stać na nie. Klub trzeba prowadzić twardą ręką, mieć jasne zasady, piłkarze muszą wiedzieć, że jeśli się nie określą, przestaną grać. Inaczej będą prezesów wodzić za nos. Tak jak to zrobił Brazylijczyk" - dodał.
26-letni Guilherme występował w Legii od 2014 roku. Przez ten czas zagrał w 147 meczach, zdobył 19 goli i zanotował 23 asysty.
ZOBACZ WIDEO: Bereszyński bronił bramki, ale Sampdoria i tak przegrała z Lazio [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Radovic w tym sezonie zagrał 0 minut, a Guilherme ma statystyki na poziomie Kucharczyka.Jeśli Guilherme nie chce grać za bardzo wysoką jak na polskie warunki stawkę, to nie ma co go na siłę przepłacać. Byłby 2 najlepiej opłacanym graczem ligi. A czy nim jest? Wątpię.
Lepiej zbudować za to 2 boiska ze sztuczną murawą dla młodzieży, albo kupić Cernycha już w zimę. Czytaj całość