Łukasz Piszczek jest wyłączony z gry od 8 października, gdy w czasie meczu el. MŚ 2018 z Czarnogórą (4:2) nabawił się urazu kolana. 32-latek ucierpiał w zderzeniu z Wojciechem Szczęsnym, do którego doszło w 41. minucie gry. Po interwencji sztabu medycznego kadry wrócił na boisko, ale na drugą połowę już nie wyszedł.
Reprezentant Polski uszkodził więzadła w kolanie, ale na szczęście nie doszło do zerwania żadnego z nich, więc uznano, że operacja nie będzie konieczna. Uniknięcie interwencji chirurgicznej miało znacznie skrócić powrót Piszczka do pełnej sprawności i wszystko wskazuje na to, że była to dobra decyzja.
Rehabilitacja Polaka przebiega zgodnie z planem i reprezentacyjny obrońca systematycznie zbliża się do powrotu do gry. W tym tygodniu Piszczek zaczął ćwiczyć z piłką, co przyniosło mu ulgę. "Miłe uczucie" - napisał na Instagramie pod zdjęciem z zajęć.
Niewykluczone, że jeszcze w tym roku Piszczek weźmie udział w zajęciach zespołu, choć według harmonogramu rekonwalescencji powrót do treningów z pełnymi obciążeniami ma zaplanowany na styczeń.
- Ostatnio wziąłem udział w rozgrzewce zespołu. Mam nadzieję, że w tym roku jeszcze raz, dwa razy razy poćwiczę z drużyną. W styczniu, jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, wrócę do treningów - przyznał Piszczek w rozmowie z klubową telewizją Borussii Dortmund.
Przed odniesieniem urazu Piszczek wystąpił w każdym z jedenastu spotkań BVB, w których trener Peter Bosz mógł na niego postawić. Co ciekawe, dopóki Polak był zdrowy, Borussia była niepokonanym liderem Bundesligi, ale pod jego nieobecność zespół nie potrafił wygrać ośmiu kolejnych spotkań ligowych, za co posadą zapłacił trener Bosz.
Drużyna Piszczka przełamała się dopiero w miniony weekend, pokonując 1.FSV Mainz 05 (2:0). Na kolejkę przed końcem rundy jesiennej BVB zajmuje 6. miejsce w tabeli Bundesligi. Przed zimową przerwą Borussia zagra jeszcze w lidze z TSG 1899 Hoffenheim i w Pucharze Niemiec z Bayernem Monachium.
ZOBACZ WIDEO: Morawiecki: dobrze, że nam Lewandowskiego nie zabrali