Kamil Wojtkowski nie doczeka się powołania do kadry U-21? "Trudno - nic więcej nie poradzę"

Newspix / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Szymon Matuszek (z lewej) oraz  Kamil Wojtkowski (z prawej)
Newspix / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Szymon Matuszek (z lewej) oraz Kamil Wojtkowski (z prawej)

Kamil Wojtkowski jest jednym z najbardziej utalentowanych piłkarzy swojego pokolenia, ale opiekun reprezentacji Polski U-21, Czesław Michniewicz, pomija go przy wysyłaniu powołań do "młodzieżówki". - Nic nie poradzę - mówi pomocnik Wisły Kraków.

Kamil Wojtkowski był etatowym reprezentantem Polski w kategoriach juniorskich, ale w kadrze młodzieżowej nie dostał jeszcze ani jednej szansy. To tym ciekawsze, że w 2015 roku właśnie Czesław Michniewicz dał 17-letniemu wówczas pomocnikowi szansę debiutu w Lotto Ekstraklasie. Nastolatek kilka razy błysnął w lidze i zdecydował się na szybki wyjazd do Niemiec - latem 2015 roku zamienił Pogoń Szczecin na RB Lipsk.

W ostatnim wydaniu magazynu "Cafe Futbol" na antenie Polsatu Sport trener Michniewicz krytycznie wypowiedział się o swoim dawnym podopiecznym. Selekcjoner wytknął 19-latkowi mankamenty, które jego zdaniem dyskwalifikują go przy wysyłaniu powołań. Co ciekawe, sam Wojtkowski twierdzi, że nie dane mu było poznać opinii szkoleniowca na temat swojej gry.

- Tylko raz po jednym meczu rozmawiałem chwilę z trenerem Michniewiczem - mówi Wojtkowski, dodając: - Gra w reprezentacji to duże wyróżnienie, ale jeśli wiem, że robię, co mogę, a selekcjoner nie widzi w tym tego, co chciałby widzieć w swojej drużynie, to trudno - nic więcej nie poradzę.

Od lipca Wojtkowski jest zawodnikiem Wisły Kraków. Na Reymonta 22 trafił na zasadzie wolnego transferu z RB Lipsk. Przez półtora roku występował w juniorskim zespole Czerwonych Byków, a w przerwie zimowej minionego sezonu został włączony do kadry pierwszej drużyny, ale debiutu w Bundeslidze się nie doczekał, bowiem w marcowym meczu reprezentacji Polski U-19 złamał nogę. Jego kontrakt z niemieckim klubem był ważny jeszcze rok, ale RB Lipsk zdecydował się na rozwiązanie zespołu rezerw i zawodnicy, którzy wyrośli z wieku juniora, otrzymali wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów.

Jesienią Wojtkowski zagrał w 18 meczach Białej Gwiazdy, strzelając jednego gola i notując dwie asysty, a od pierwszego gwizdka wystąpił w ośmiu spotkaniach. Dzięki Wiśle wrócił do piłki seniorskiej, z którą nie miał kontaktu przez dwa lata, więc biorąc pod uwagę ten aspekt, jest zadowolony z pierwszej rundy przy Reymonta 22.

- Głównym powodem mojej decyzji o powrocie było zlikwidowanie drugiej drużyny RB Lipsk, więc to nie było tak, że wymyśliłem sobie powrót do ekstraklasy, tylko istniało wiele czynników. Z perspektywy czasu uważam jednak, że dobrze się stało. Cieszę się przede wszystkim, że po kontuzji wróciłem do niezłej dyspozycji. Jestem zadowolony z tego półrocza - tłumaczy.

Spośród wszystkich młodych zawodników Wisły to właśnie Wojtkowski grał najwięcej, ale 19-latek nie chce by wkładano go do szuflady z etykietą "młody zawodników": - Nie jestem zwolennikiem tego, by w pierwszych drużynach rozgraniczać zawodników na młodszych i starszych. Jeśli ktoś się nadaje do gry i trzyma poziom, to powinien grać. Bez względu na to czy ma 18 czy 35 lat. Cieszę się strasznie, że trenerzy w Wiśle dają mi szansę i mają zaufanie do moich umiejętności.

Wojtkowski dopiero co wrócił do Polski, ale nie ukrywa, że w przyszłości zamierza ponownie spróbować sił na Zachodzie: - Każdy piłkarz, tym bardziej w takim wieku, powinien dążyć do celu. Nie można stawać w miejscu i być zadowolonym z tego, co się ma. Gdybym powiedział inaczej, to wzięto by mnie za głupka. Mam marzenia o grze na wyższym poziomie. Na razie to marzenia, ale są do zrealizowania.

ZOBACZ WIDEO: "Damy z siebie wszystko" #7. Jóźwiak o przyszłości Pazdana: Znając jego agenta, coś mu znajdzie

Źródło artykułu: