Podczas spotkania z kibicami Podbeskidzia Bielsko-Biała, dyrektor sportowy klubu powiedział: "Jeśli zawodnik będzie wolał trenować w II drużynie i jeszcze nie grać, to dla was będzie jasny sygnał, jaki to był zawodnik. Czy się myliliśmy czy nie. Zróbcie wy z tym porządek później. Idźcie na trening i powiedźcie mu: gościu, zostaw nasz klub, bo po prostu nie jesteś zawodnikiem godnym Podbeskidzia. Uważam, że wasze wsparcie w tym aspekcie jest bardzo istotne".
Zostało to naturalnie odebrane jako namawianie to tzw. "rozmów motywacyjnych", które zwykle nie są niczym innym jak zastraszeniem piłkarzy. Tym bardziej, że było kilka przypadków spotkań fanów z piłkarzami. W przypadku Legii Warszawa skończyło się na przepychankach, kilku zawodników zostało uderzonych. Groźnie było też w Gdańsku i Szczecinie.
W rozmowie z serwisem WP SportoweFakty Andrzej Rybarski zapewnia, że nie miał złych intencji. - Całe zamieszanie wynikło z błędnej interpretacji moich słów. Kibice, którzy przychodzą na spotkania z nami, to są zwykli ludzie, mający dzieci, pracujący, prowadzący firmy. Wśród nich były kobiety. To ludzie w przedziale wiekowym od 30 do 60 lat. To było bardziej spotkanie rodzinne niż kibicowskie - mówi Rybarski.
Według niego w Podbeskidziu po prostu nie ma problemu chuliganów. Uważa, że kibic ma prawo wyrazić swoją opinię i zapewnia, że nigdy nie namawiał fanów do wywierania niezdrowej presji na zawodnikach. - Interpretacja moich słów w innym kierunku jest czyjąś sugestią. Klub organizuje spotkania, nie ukrywa nic przed kibicami. Ludziom zależy na klubie, chcą wiedzieć, co się w nim dzieje, pytają się więc nas, ponieważ jesteśmy pracownikami klubu tak samo jak pracownikiem klubu jest każdy zawodnik, więc mówimy im: "Zapytajcie bezpośrednio piłkarza" - mówi.
ZOBACZ WIDEO Kownacki idealnie obsłużył kolegę - skrót meczu Sampdoria Genua - SPAL [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 2]
1. Na spotkaniu było bardzo dużo ludzi młodszych niż 30-60 lat
2. Bezpośrednio przed tym "rodzinnym" spotkaniem został pobity jeden z kibiców, o czym Pan do Czytaj całość