Jak zmotywować wielkie gwiazdy, które w ostatnich kilkunastu miesiącach zdobyły wszystkie najważniejsze trofea? Nierealne. Piłkarze Realu Madryt nie czują już głodu zwycięstwa. Kolejne wygrane puchary spowodowały u nich przesycenie. Teraz starają się zwyciężać, ale w ich oczach nie widać iskry wojowników. Są tylko zlepkiem indywidualności.
Pobudzić do walki nie potrafi ich nawet wielki Zinedine Zidane, który ma największy autorytet w klubie. Miał być trenerem na wiele lat, jednak sam przyznaje, że to fikcja. W styczniu mówił smutny: - Czasy, gdy byłem piłkarzem Realu już dawno minęły. Teraz pełnię zupełnie inną rolę i zdaję sobie doskonale sprawę, że nie została mi ona dana na zawsze. Pewnego dnia będę musiał opuścić Real.
Dlaczego pacjent "umiera"?
Rozbierając na czynniki pierwsze słabą formę Realu Madryt, można postawić kilka diagnoz. Oprócz głodu zwycięstw, pacjent cierpi głównie na brak klasowych zmienników. Latem mistrz Hiszpanii wydał na wzmocnienia zaledwie 42 mln euro. To zdecydowanie najmniej z czołowych drużyn w Europie. Dani Ceballos (20 lat), Borja Mayoral (22) czy Theo Hernandez (19), mieli deptać po piętach bardziej doświadczonym kolegom. Kierunek słuszny, jednak nie dają oni żadnej jakości z ławki. Real to dla nich za wysokie progi.
ZOBACZ WIDEO Niespodzianka w Madrycie. Atletico nie wygrało z Girona. Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Piłkarze, którzy do nas dołączyli przed sezonem mają co prawda potencjał, jednak Pepe, Alvaro Morata i James Rodriguez sprawiali, że byliśmy dużo silniejsi. To jest jasne - analizował wówczas Cristiano Ronaldo.
To właśnie rezerwowi potrafili w poprzednich latach odwracać losy spotkań. Alvaro Morata czy James Rodriguez strzelili łącznie ponad 20 bramek. Zidane umiejętnie stosował system rotacji, wiedząc, że ma do wyboru dwie wyrównane jedenastki. W kapitalnej formie byli Isco czy Marco Asensio, a wartość z ławki dawał nawet Pepe.
- Wszystko jest przeciwko nam. Gramy dobrze, a piłka nie chce wpaść... brakuje tylko skuteczności - żali się Zidane. Piłkarze Królewskich nie dopuszczają do siebie słowa kryzys. Ich ego jest na tyle duże, iż nie potrafią przyznać się do błędu. - Nie zasługujemy na to, co się nam przytrafia, ale musimy dalej pracować. Gole nie wpadają, ale zaczną i ciągle możemy wygrać tytuły. Trzeba iść dalej - mówią pewni siebie Los Blancos. Liga hiszpańska już im uciekła.
- Cierpliwość zgubiła Zidane'a. On uznał, że nie potrzebuje zmian. Zaufał zawodnikom, którzy wcześniej go nie zawodzili i jak dotąd nie zrozumiał, że część z nich zwyczajnie trzeba wymienić - tłumaczył na łamach "Przeglądu Sportowego" Jerzy Dudek.
Zaślepienie. Kasa, kasa, kasa
Każdy klasowy zespół musi mieć napastników, którzy regularnie strzelają bramki. Statystyki po pierwszej połowie sezonu pokazują, iż Real ma z tym największy problem. Para Cristiano Ronaldo-Karim Benzema gra zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Duet napastników | Bramki w lidze (łącznie) | Asysty w lidze (łącznie) |
---|---|---|
Ronaldo i Benzema (Real) | 6 | 4 |
Neymar i Cavani (PSG) | 30 | 14 |
Lewandowski i Mueller (Bayern) | 17 | 6 |
Messi i Suaraz (Barcelona) | 30 | 11 |
Aguero i Sterling (Manchester City) | 27 | 11 |
Mertens i Callejon (SSC Napoli) | 16 | 9 |
Kolejny problem to odwieczne żądania Ronaldo. CR 7 wielokrotnie podkreślał, iż nie czuje się doceniany w Madrycie. Powód? Oczywiście pieniądze. To jego największa obsesja. Wszak najwięksi konkurenci: Neymar i Lionel Messi zarabiają dwa razy więcej. To spędza sen z powiek Portugalczyka. To on w swoim mniemaniu jest przecież najlepszym zawodnikiem na świecie. - Szanuję opinie innych, ale nigdy nie widziałem nikogo lepszego ode mnie. Zawsze tak myślałem. Żaden piłkarz nie umie zrobić tego co ja - mówił w grudniu.
A Real ignoruje jego prośby. CR 7 ma w kontrakcie klauzulę miliarda euro, którą nie zapłaci żaden klub na świecie. Królewscy oczekują od potencjalnych nabywców około 100 mln euro. Jak na 33-letniego zawodnika, to bardzo duża suma. Jeżeli znajdzie się chętny, to gwiazdor już w lipcu opuści Santiago Bernabeu. - Tak myślę, że to już koniec tej miłości. Ronaldo chce więcej pieniędzy, gra w swojego pokera. A gdy wykładasz na stół wszystkie swoje karty, wtedy możesz przegrać - pisał Jose Luis Guerrero, dziennikarz gazety "AS"
Ronaldo psuje również atmosferę w szatni. - Te sprawy wymykają mi się już z rąk. Mam dość pytań o jego transfer - przyznał Ramos. Oficjalnie ich stosunki są normalne, jednak "Marca" informowała w listopadzie o napięciach pomiędzy gwiazdami.
Dość o Portugalczyku. Eksperci z Hiszpanii wskazują bardzo ważny element, który zawodzi w Realu - przygotowanie fizyczne. Ma to swoje odzwierciedlenie w statystykach. Gdyby mecze trwały tylko 45 minut, to Królewscy... byliby liderem Primera Division! Drużyna miałaby wtedy aż 40 punktów i nie przegrałaby żadnego meczu. To szokująca liczba biorąc pod uwagę aktualną rzeczywistość.
Real stał się obiektem drwin dla... swojego największego rywala. - Jeśli my tracilibyśmy 19 punktów do Realu Madryt, w Barcelonie by nas zabili. To bardzo duża różnica - prowokował rywali Jordi Alba. W Katalonii wyciągnęli właściwe wnioski i są o kilka poziomów wyżej niż Los Blancos.
Co ciekawe, Blaugrana w 2016 roku przeszła identyczną drogę jak obecny mistrz La Ligi. Klub kupił wówczas 4-5 młodych piłkarzy, którzy mieli w przyszłości zastąpić Andresa Iniestę czy Gerarda Pique. Nic z tego. Z całego zaciągu sprawdził się tylko Samuel Umtiti, a reszta graczy jest praktycznie bezużyteczna. Barcelona znacząco zmieniła taktykę rok później, wydając na transfery ponad 300 mln euro. To jest droga, którą powinien podążyć teraz Real.
Zwycięstwo albo śmierć
Jedyny sposób na uratowanie sezonu dla Królewskich to triumf w Lidze Mistrzów. Już w 1/8 rozgrywek na przeszkodzie stanie bogate Paris Saint-Germain. Właściciel klubu Nasser Al-Khelaifi ma szaloną obsesję zbudowania najlepiej drużyny na świecie. Nie liczy się z kosztami, co najdobitniej pokazały transfery Neymara (222 mln euro) oraz Kyliana Mbappe (180 mln euro).
- Real potrzebuje kilku wzmocnień i to jak najszybciej. W lutym zmierzy się w 1/8 finału Ligi Mistrzów z PSG. Jeżeli w klubie nie dojdzie do zmian i zespół dalej będzie grał tak jak teraz, Królewscy w starciu z ekipą z Paryża nie mają czego szukać - analizuje Dudek.
W Realu Madryt pamięć jest krótka, a cierpliwość zerowa. Jeżeli drużyna odpadnie z Champions League, klub czeka prawdziwe trzęsienie ziemi. Być może największe w historii klubu.