Rękoczyny na pielgrzymce. Policja: kibice sprowokowani. Radna PO odpowiada
- Policja kłamie - nie ma wątpliwości Jolanta Urbańska, radna PO z Częstochowy. To ona na kibicowskiej pielgrzymce zorganizowała kontrmanifestację, która przez fanów została stłumiona. Policja m.in ją oskarżyła o prowokację.
Tym razem doszło też do rękoczynów. Grupa osób ze stowarzyszeń Demokratyczna RP i Obywatele RP oskarżyła kibiców o spalenie flag, obrzucenie petardami i pobicie. A policję o bierność.
Szefowa Demokratycznej RP, w rozmowie z serwisem NaTemat.pl szczegółowo przedstawiła swoją wersję zdarzeń. Przekonuje, że poszła na Jasną Górę, aby udokumentować to, co się tam dzieje. A jej zdaniem co roku "eskaluje agresja i narasta nienawiść do osób inaczej myślących".
Urbańska mówi, że jej grupa miała ze sobą chrześcijańskie transparenty, ale nie chciała ich rozwijać, gdyby po drugiej stronie było haseł np. rasistowskich i faszystowskich. Na murach pojawił się jednak krzyż celtycki, oraz transparent "White United", a kibice krzyczeli m.in., że na "drzewach zamiast liści, będą wisieć komuniści".
Skoro jednak kibice je pokazali, to ona postanowiła o kontrmanifestacji. I rozwinęła rozwinęła hasła: "Chrześcijaństwo to nie nienawiść", "Moją Ojczyzną jest człowieczeństwo" i "Tu są granice przyzwoitości". Wtedy doszło do konfrontacji.
- Zadziałała psychologia tłumu - opowiada. - My staliśmy w grupie ok. 15 osób. Jeden z kibiców podszedł bliżej zaczął krzyczeć, czy straszyć: "podpalić". Doszło do szarpaniny, ktoś podbiegł z racą, zostaliśmy zakleszczeni z każdej strony, kibole próbowali nam odebrać jeden z banerów, który choć był na metalowym drążku, został złamany. Inni kibice pluli na nas z wałów jasnogórskich. Ktoś krzyknął też w naszą stronę: "wypier***". Zapytałam, jak mamy to zrobić, bo byliśmy przecież otoczeni i osaczeni. Powiedziałam też żeby nas wyprowadził. I on się chyba poczuł w obowiązku, zawołał "chodźcie za mną" i wzdłuż murów nas stamtąd wyprowadził.
Nie ukrywa też, że doszło do rękoczynów. - Myśmy szli gęsiego. Jeden z kolegów dostał kilka kopniaków w plecy, zrobił później obdukcję. Mocno poturbowane zostały też dziewczyny, które broniły jednego z naszych banerów. Gdy wyszliśmy już z terenu klasztoru na ulicę Sienkiewicza, kibole rzucali w naszym kierunku petardy.
ZOBACZ WIDEO: Puchar Anglii: VAR pomógł sędziemu. Leicester City awansowało dalej [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Radna przekonuje, na pielgrzymce nie było żadnej policji, nie było karetek ani straży pożarnej, choć wiadomo, że fani szykowali racowisko. To zresztą tradycja wydarzenia. I mówi, że przecież Jasna Góra otwarta jest dla każdego, więc ona wraz ze znajomymi mieli prawo tam przebywać.
Ponoć policja nie reagowała na ich telefoniczne wezwania, a poszkodowani zeznania złożyli dopiero wtedy, gdy udało się spotkać dwóch funkcjonariuszy.
Częstochowska policja sprawę widzi zaś zupełnie inaczej i nie ma sobie nic do zarzucenia. W poniedziałek wydała oświadczenie, w którym pisze, że to Demokraci RP i Obywatele RP są winni incydentom.
"Przyczyną zakłóceń było celowe dążenie do konfrontacji uczestników jednej ze stron. Osoby, które uczestniczyły w jednym ze zgromadzeń, po jego zakończeniu przemieściły się na jasnogórskie błonia, gdzie weszły w tłum kibiców i rozwinęły transparenty" - uważa policja.
Funkcjonariusze wyjaśniają, że oba stowarzyszenia tego dnia demonstrowały w zupełnie innymi miejscu. I miały zapewnioną ochronę w godzina 11-16. A potem po prostu przeprowadziły samowolkę.
"Dwadzieścia minut po zakończeniu zgromadzenia Stowarzyszenia Demokratyczna RP zarejestrowano na nagraniu z monitoringu miejskiego idącą al. Sienkiewicza w kierunku Jasnej Góry grupę osób, niosącą zwinięte transparenty i flagę. Osoby te weszły na teren jasnogórskich błoni i wmieszały się w tłum biorących udział w pielgrzymce kibiców. Byli to przedstawiciele Stowarzyszenia Demokratyczna RP, którym uczestnicy pielgrzymki odebrali transparenty. W miejsce to natychmiast skierowane zostały patrole policyjne. Całe zajście miało miejsce podczas odpalenia rac przez kibiców i prezentacji barw klubowych. Przedstawiciele stowarzyszenia podeszli do policjantów, opisali całe zajście. Żadna z osób nie zgłaszała potrzeby udzielenia pomocy medycznej, w związku z czym policjanci przewieźli je do komisariatu, gdzie złożone zostało zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, polegające na naruszeniu nietykalności cielesnej, gróźb karalnych i zniszczenia mienia w postaci 3 banerów i flagi" - brzmi treść policyjnej relacji.
- Policja kłamie - nie ma wątpliwości Urbańska jeszcze raz przekonując, że policji nie było. I złożyła już w tej sprawie interpelację.
Zdarzenie nadal jest wyjaśnianie. Zabezpieczono nagranie z monitoringu i zdjęcia. "Akta sprawy zostały przekazane do prokuratury Rejonowej Częstochowa-Północ z wnioskiem o ocenę karnoprawną wobec uzasadnionego podejrzenia popełnienia czynów karalnych, ściganych zarówno z oskarżenia publicznego, jak i z oskarżenia prywatnego oraz pod kątem naruszenia przepisów ustawy o zgromadzeniach publicznych" - pisze policja.