W baku Królewskich nie ma paliwa na 90 minut. Turbo odpalone jest tylko w pierwszej połowie, a w drugiej drużyna gra już na oparach. Real Madryt aż w sześciu spotkaniach obecnej kampanii tracił bramki w końcówkach meczów. Przez to zgubił sporo punktów w Primera Division oraz odpadł z rozgrywek Pucharu Króla.
Bramka w 89. minucie pojedynku z Levante (2:2) nie była przypadkiem. To problem, z którym od początku sezonu borykają się Los Blancos. Jedną z przyczyn jest słabsze przygotowanie fizyczne. Drugą natomiast brak walki i charakteru, o czym w ostrych słowach mówił ostatnio Sergio Ramos. - Tak nie może być. Wygrywamy 2:1, piłka jest na styku, nikt nie wkłada nogi, a później... Marcelo, przecież to jest jakiś burdel - powiedział kapitan Królewskich.
Dziennik "Marca" we wtorkowym wydaniu opisuje wszystkie pojedynki, w których drużyna traciła gole w końcówkach. Wszystko zaczęło się w pierwszym meczu z Betisem, gdy Ruben Castro zdobył bramkę w 89. minucie i dał wygraną ekipie z Andaluzji. Najbardziej bolesne było natomiast starcie na Santiago Bernabeu z Villarrealem, który goście wyprowadzili skuteczną kontrę (0:1).
Statystyki potwierdzają, iż Real "umiera" w drugich połowach. Eksperci z Hiszpanii wskazują, iż gdyby pojedynki trwały tylko 45 minut, to Los Blancos... byliby liderem Primera Division! Drużyna miałaby wtedy ponad 40 punktów i nie przegrałaby żadnego meczu. To szokująca liczba biorąc pod uwagę aktualną rzeczywistość.
Podopieczni Zinedine'a Zidane'a zajmują czwarte miejsce w Primera Division i tracą 19 punktów do liderującej Barcelony.
ZOBACZ WIDEO Niespodzianka w Hiszpanii. Tyko remis Barcelony w meczu na wodzie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]