LM: Leo Messi zdemolował Chelsea Londyn
Barcelona nie dała żadnych szans Chelsea Londyn. Wygrała 3:0 i po raz 11. z rzędu awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Cudowne spotkanie rozegrał nie kto inny jak Leo Messi,który miał udział we wszystkich bramkach.
Gdy jakąś dekadę temu Messi powoli dawał do zrozumienia światu, że nadchodzi czas jego wielkiej dominacji, dziennikarze prześcigali się w wymyślaniu porównań, które oddałyby wielkość piłkarza FC Barcelony. Był więc piłkarzy z play station, był piłkarz, którzy nigdy nie przestał kiwać się z kolegami na osiedlu, padały też różne określenia związane z magią.
Dziś, gdy Messi ma już prawie 31 lat, te wszystkie określenia są wciąż aktualne. Było w tym meczu coś z magii. Messi dotknął piłkę po raz pierwszy - padła bramka. Minęły dokładnie 2 minuty i 8 sekund od rozpoczęcia spotkania. Serwisy statystyczne uznały,że to ważne, bo była to najszybciej strzelona bramka w historii małego czarodzieja. Dotknął po raz drugi - zaliczył asystę. Zresztą fenomenalną. I dał pierwszego gola w barwach Barcelony Ousmane Dembele. Była zaledwie 20. minuta spotkania i było oczywiste, że szanse Chelsea spadły niemal do zera.
Niemal, bo piłkarze Antonio Conte byli innego zdania. Próbowali i to też miało swój wymiar. Nie każdego stać na to, by próbować na Camp Nou w beznadziejnej sytuacji.
Próbował choćby Eden Hazard. Jeszcze niedawno typowano go na następce Messiego i Ronaldo, że może, że jest blisko. Jose Mourinho powiedział kiedyś, że to zawodnik na podobnym poziomie i któregoś dnia na pewno wygra Złotą Piłkę. Ale powiedzieć można wszystko. A prawda jest taka, że w ciągu dwóch dni i Mourinho i Hazard pożegnali się z Ligą Mistrzów. Mourinho w fatalnym stylu, Hazard w nieco lepszym, ale w sumie po 20. minutach też zniknął z pola widzenia.
Za to pojawił się Marcos Alonso. I w prawie wszystko co miało od tej pory związek z ofensywną gości, był zamieszany ten hiszpański pomocnik. Może miał większą motywację niż inni, w końcu urodził się w Madrycie, jako 9-latek zaczął treningi w Realu Madryt, przeszedł wszystkie szczeble piłki młodzieżowej, ale swoją przygodę z "Królewskimi" zakończył na 1 meczu.Ale tu grał jakby rozgrywał swoje "El Clasico". Najpierw jego strzał wybronił Marc-Andre ter Stegen, potem mógł strzelić, ale piłkę z nogi "sprzątnął" mu Ngolo Kante. A potem, w ostatniej minucie pierwszej połowy, trafił z wolnego w słupek. I dał kolegom nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone. Dzięki Hiszpanowi piłkarze Chelsea schodzili do szatni z przekonaniem, że można wyrwać gospodarzom awans. I na początku drugiej połowy doszło do największej kontrowersji spotkania. Marcos Alonso wyszedł san na sam z Ter Stegenem i upadł. Póbował przekonać sędziego Skominę, że po ataku Gerarda Pique. Ale arbiter ze Słowenii miał swoje zdanie na ten temat.
Był to taki moment sporej przewagi Chelsea i wydawało się, że bramka, może nie musi, ale paść powinna. Nawet, jeśli Barcelona broniła się niemal perfekcyjnie. I w końcu braka padła,tyle że dla gospodarzy. Messi po raz drugi w tym spotkaniu pokonał Courtoisa. Po raz drugi strzałem między nogami. Było to brutalne i może nawet trochę upokarzające. Bo przecież w grze podwórkowej na podwórku używało się "kanału" by ośmieszyć rywala,pokazać mu miejsce w szyku.
Jeszcze niedawno mówiono, że Premier League odzyskała miejsce na szczycie świata, bo w 1/8 finału Ligi Mistrzów ma 5 drużyn. Zostały jej tylko 2. Zaś Hiszpanom 3. To, że będzie wśród nich Barcelona było w sumie więcej niż pewne.Zespół z Katalonii po raz 11. z rzędu awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Trudno uwierzyć,by ta seria mogła się zakończyć póki w piłkę gra Leo Messi. Kibice Barcelony mają nadzieję, że będzie to trwało w nieskończoność, co obwieścili wielkim transparentem z napisem nawiązującym do brytyjskiego hymnu - "God save the King", a więc "Boże chroń Króla".
FC Barcelona - Chelsea FC 3:0 (2:0)
1:0 - Messi 3'
2:0 - Dembele 20'
3:0 - Messi 63'
Barcelona: Ter Stegen - Sergi Roberto, Umtiti, Pique, Alba - Busquets (61' Andre Gomes), Rakitic, Iniesta (56' Paulinho) - Messi, Suarez, Dembele (67' Vidal).
Chelsea: Courtois - Azpilicueta, Christensen, Rudiger - Moses (67' Zappacosta), Fabregas, Kante, Alonso - Willian, Giroud (67' Morata), Hazard (82' Pedro).
Sędzia: Damir Skomina (Słowenia).
Żółte kartki: Sergi Roberto (FC Barcelona) oraz Willian, Giroud, Alonso (Chelsea FC).
Widzów: 97183.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #16: Kolejne kłopoty Krychowiaka. Bluzgi z trybunKibicuj Lewemu i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)