Wydawało się, że aura nad Polską się poprawiła. Przyszła jednak kolejka ligowa i pogoda znowu dała się we znaki piłkarzom. - Pogoda znowu nie sprzyjała, ale kilka tygodni temu graliśmy w gorszych warunkach. Nie ma co narzekać. Plusem była mokra i grząska murawa, dzięki czemu piłka szybko chodziła i gra była płynniejsza. Można było stwarzać na tej nawierzchni fajne okazje - powiedział Marcin Pietrowski, obrońca Piasta Gliwice.
W piątkowym starciu oglądaliśmy wiele uderzeń zza pola karnego. - Strzały z dystansu pojawiają się, gdy przeciwnik się cofa i miejsca przed polem karnym jest więcej. Tego próbowaliśmy, ale żałujemy, że nic nie wpadło. Choćby po rykoszecie piłka mogła spaść pod nogi napastnika. Niestety się nie udało - skomentował defensor.
Piast wiosną wygląda na monolit w defensywie. Gliwiczanie nie stracili gola od niemal 600 minut. - Cała drużyna pracuje na to, że w defensywie wyglądamy bardzo solidnie. Od bramkarza po napastnika. Cieszymy się z tego, że zagraliśmy kolejny mecz na zero z tyłu, ale szczęściu trzeba troszkę pomóc i szukać więcej sytuacji w polu karnym przeciwnika - przyznał "Pietro".
Po wydarzeniach w meczu derbowym z Górnikiem Zabrze Piast zdecydował się na zamknięcie sektorów dla najbardziej zagorzałych fanów. Mimo tego doping przy Okrzei był prowadzony przez inne trybuny. - Szczerze przyznam, że byłem bardzo mile zaskoczony. Reakcja ze strony kibiców mogła być różna, ale doping był fantastyczny - spuentował wychowanek Lechii Gdańsk.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #16: Białkowski? "Ktoś mógł pomyśleć: O Jezu, co za niedojda"