Przez 24 miesiące Tomasz Moskal zdobywał gole tylko na boiskach Młodej Ekstraklasy i w Pucharze Ekstraklasy. W tym sezonie w najwyższej klasie rozgrywkowej zaliczył 17 występów, ale długo nie potrafił znaleźć drogi do bramki przeciwnika. Przełamanie nastąpiło w ważnym ligowym meczu z Jagiellonią Białystok. Po wymianie piłki z Maciejem Małkowskim 34-letni napastnik strzelił pod poprzeczkę bramki Piotra Lecha. Mecz zakończył się wynikiem 2:1, a wychowanek Pafawagu Wrocław nareszcie był wyróżniającą się postacią na placu gry.
- Losy dzisiejszego meczu mogliśmy rozstrzygnąć już przed przerwą, niestety tak się nie stało i mieliśmy nerwówkę do końca. Daj Boże, że to wszystko szczęśliwie się skończyło. Przywykliśmy już do tego, że gdzie nie jedziemy wszyscy stawiają na nas krzyżyk. Tak samo było w Pucharze Ekstraklasy w Bełchatowie [red. wygrana Odry 2:0], tak samo nabyło dzisiaj i pewnie tak będzie w kolejnych meczach. Może to dla nas i lepiej, że starujemy z pozycji takiego słabeusza, ale jak gramy wszyscy widzieli. Może trochę "zdechliśmy" w końcówce, ale jak to mówią wynik idzie w świat - mówił po końcowym gwizdku Moskal.