Szybko obliczono, że sięgnął piłkę na wysokości nawet 2,4 metra. 65 centymetrów wyżej wiszą obręcze w koszykówce. W jednej chwili Cristiano Ronaldo stał się Michaelem Jordanem zielonego boiska, a jego przewrotka, po której we wtorek wbił gola Juventusowi Turyn [Real wygrał 3:0] - zagraniem, które będzie wspominane przez dziesięciolecia tak jak wsady latającego "Byka" z Chicago.
Pytania o tego najpiękniejszego gola zawsze są otwarte. Mieliśmy w historii multum cudownych przewrotek, jak ta Marco van Bastena z szesnastu metrów w meczu z IFK Goeteborg, czy Wayne Rooney’a z derbów Manchesteru. Byli Zlatan Ibrahimović, Rivaldo, Jean Pierre Papin i oczywiście Hugo Sanchez, który mógł napisać sobie na wizytówce "ten od przewrotek". Ruszymy teraz z porównaniami, ale w tym momencie najważniejsze jest to, co myśli sam Ronaldo. A on jest przekonany, że ładniejszego w życiu nie strzelił i długo na niego pracował. Mówi to najlepszy piłkarz świata, który w profesjonalnej karierze strzelił już 649 goli.
Bywało ciężko. Trudno dziś sobie wyobrazić, że kilkanaście tygodni temu w Madrycie nie chcieli go widzieć nawet kibice Realu. Dziennik "AS" zrobił sondę, a prawie 70 procent głosujących stwierdziło, że w przyszłym sezonie zespół obejdzie się bez Portugalczyka. Akurat wyszło na jaw, że stara się o kolejną podwyżkę, a Real akurat przechodził potężny kryzys, przegrywał ze słabeuszami, a Ronaldo nie mógł trafić do bramki.
To piłkarz, który wywołuje ogromne emocje. Albo go kochasz za jego grę, albo nienawidzisz za ogólną postawę i wizerunek. Za to, że często zbyt ekspresyjnie pokazuje swoje niezadowolenie, że macha na boisku rękami, albo po prostu płacze.
Zresztą, najlepiej stosunek do niego oddają takie zwykłe, prywatne rozmowy. Tomasz Lis, znany w Polsce kibic Realu, kazał raz mu nawet "spier…." z klubu, gdy pojawiły się kolejne pogłoski, że życie jak w Madrycie już mu się znudziło. Napisał to na Twitterze do kolegi, ale popełnił błąd, wpis stał się publiczny i zrobił furorę. Rozmawiałem z nim potem o tej wpadce - rozmowę przeczytasz TUTAJ. On woli oglądać Messiego, a z drużyny "Królewskich" woli twardego jak skała Sergio Ramosa.
To pewien wyznacznik podejścia do Ronaldo. Portugalczyk denerwuje nawet własnych fanów, gdy zamienia boisko w marnej jakości teatr, a siebie w aktora zasługującego jedynie na gwizdy publiczności. I rozkochuje, gdy z meczu tworzy spektakl, a sam odgrywa oscarową rolę.
To wtedy, gdy brawo na stojąco biją ci nawet twoi przeciwnicy, zaszczyt jest największy. Jak w Turynie.
ZOBACZ WIDEO Dwa prezenty Atalanty. Przełamanie Sampdorii z Polakami w składzie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Tak ,że to powtórka z rozrywki , ale Cieślik był człowiekiem Czytaj całość