Leszek Ojrzyński nie miał wątpliwości. "Pierwsza połowa była makabryczna"

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Leszek Ojrzyński
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Leszek Ojrzyński

Arka Gdynia poległa w Gdańsku 2:4 z Lechią, a przegrywała już 0:4. Leszek Ojrzyński nie zaklinał rzeczywistości i wprost przyznał, że pierwsza połowa w wykonaniu jego zespołu była makabryczna.

Arka Gdynia musiała w sobotę przełknąć gorzką pigułkę. - To dla mnie ciężki wieczór. Pierwsza połowa była makabryczna w naszym wykonaniu, choć w 13. minucie Dusan Kuciak obronił piłkę i z tego był rzut rożny, z którego podaliśmy piłkę do zawodnika gospodarzy. Z tego wyszła kontra i Sławek Peszko dośrodkował. Nasz bramkarz obronił, ale piłka wylądowała w siatce. Przegrywaliśmy 0:1 i popełnialiśmy kolejne błędy. Po I połowie było praktycznie po meczu – zauważył Leszek Ojrzyński.

- Cuda mogą się zdarzać, ale trzeba być zdeterminowanym. Byliśmy za mało energetyczni, a Lechia więcej biegała. Chcieliśmy strzelić bramkę i liczyliśmy że mecz będzie bardziej otwarty, ale drużyna gospodarzy skupiła się na obronie. Przegraliśmy 2:4 i to jest historia. Za tydzień gramy ponownie z Lechią u siebie i musimy się do tego przygotować. Znaczenie będzie miało którego dnia zagramy, jeśli chodzi o treningi. Chcemy przełamać niemoc w meczach derbowych i wygrać po raz pierwszy na poziomie Lotto Ekstraklasy - dodał trener Arki Gdynia.

Po I połowie gdańszczanie prowadzili 4:0 i szkoleniowiec zdecydował się na dwie zmiany. - Wielu piłkarzy nadawało się do zmiany, ale zrobiliśmy dwie. Mogliśmy przeprowadzić trzy, ale wówczas różnie mogło się potoczyć. To najgorsze 45 minut w wykonaniu Arki. W ostatnich derbach byliśmy przemotywowani, a teraz zabrakło determinacji. Górowali zawodnicy Lechii i te błędy spowodowały, że traciliśmy gole. Druga połowa wyglądała lepiej, ale pewne rzeczy determinuje wynik - ocenił Ojrzyński.

Istniała nawet opcja, że trener Arki zmieniłby aż trzech zawodników. Zastanawiał się nawet nad rotacjami w zespole jeszcze w I połowie. - Miałem takie myśli, ale zawodnicy nie byli dogrzani. Raz się na takie coś zdecydowałem w Krakowie i przeciągnęło się to do 40. minuty. Nie chciałem też od razu kogoś skreślać. Każdemu można dać szanse. Z drugiej strony miałem myśl, by wystawić tych samych w drugiej połowie, bo jak ktoś narobił bigosu, niech to sprząta - powiedział Ojrzyński.

Już w najbliższej kolejce odbędą się kolejne derby Trójmiasta - Arka zagra u siebie z Lechią Gdańsk. - Mamy teraz trochę zaliczki, by się utrzymać w lidze i dlatego jestem trochę spokojniejszy. Trzeba to przyjąć i to najlepszy moment, by zagrać. Oby nie był to piątek, bo byśmy chcieli mieć co najmniej jeden dzień więcej na pewne rzeczy. Teraz mieliśmy Puchar Polski, a fajnie byłoby coś przećwiczyć. Sławek Peszko, który miał współudział przy dwóch bramkach nie zagra w Gdyni i trzeba będzie to też inaczej ułożyć - ocenił trener.

Arka ciągle nie może zwyciężyć z lokalnym rywalem. Dla tamtejszych kibiców, kwestia spotkań z Lechią to coraz bardziej bolesny temat. - To moje trzecie derby i każde były inne. Jestem teraz mądrzejszy o nasz wyczyn w Gdańsku i jeśli nie do trzech razy sztuka, trzeba zrobić wszystko, by było do czterech, jeśli chodzi o moje kierownictwo w Arce Gdynia - podsumował Ojrzyński.

ZOBACZ WIDEO Paris Saint Germain szczęśliwie uniknęło porażki, pudło sezonu Edinsona Cavaniego [ZDJĘCIA ELEVENS SPORTS 2]

Komentarze (0)