Drużyna Roberta Lewandowskiego wypracowała sobie tydzień temu zaliczkę 2:1 na wyjeździe. Pierwsza połowa nie była banalna dla Bayernu Monachium. Gdyby nie bramka samobójcza Jesusa Navasa przyjezdni pewnie zastanawialiby się w szatni jak odrobić stratę do przeciwnika. Nie musieli tego robić, a plan przygotowany na drugą część wypalił w stu procentach. Bayern nie pozwolił dojść do głosu podopiecznym Vincenzo Montelli, strzelił drugiego gola, a jego zwycięstwo było pierwszym niemieckiego klubu w Sewilli. Miał więcej argumentów w ofensywie, a także odrobinę szczęścia.
W Andaluzji nie prezentował się na miarę możliwości Robert Lewandowski. Kompletnie niewidoczny, schował się między obrońcami Sevilla FC i pokazał tylko na moment w końcówce. W weekend Polak spędził mecz na ławce rezerwowych, co nie przeszkodziło jego kompanom zwyciężyć 4:1 z Augsburgiem i przypieczętować mistrzostwo Niemiec. Na jednym z frontów Bayern jest już całkowicie spokojny o szczęśliwe zakończenie.
- Musimy być ostrożni. Wszyscy chcą rozmawiać o półfinale, a przecież nie przeszliśmy jeszcze Sevilli. Wynik 2:1 na wyjeździe jest świetny, ale nie jest tym samym co 5:0 w poprzedniej rundzie z Besiktasem. Nie będziemy więc grać na remis. W Lidze Mistrzów chcemy prezentować zawsze to co najlepsze, pokazać swoją piłkę i kontrolować wydarzenia. Te mecze pucharowe dają dodatkową energię - mówi Arjen Robben, pomocnik Bayernu.
Holender wspominał nie tylko poprzedni dwumecz Bayernu z Besiktasem, ale również ten przeciwnika. Sevilla po bezbramkowym remisie u siebie z Manchesterem United potrafiła wygrać z zespołem Jose Mourinho 2:1 na Old Trafford. W fazie grupowej zremisowała z kolei 2:2 z Liverpool FC przy Anfield Road. Wyniki przedstawiciela Primera Division na wyjeździe robią wrażenie. Podobnie jak jego bilans w Niemczech. Niewiele klubów może się pochwalić pięcioma zwycięstwami w dziewięciu pojedynkach na terenie przedstawicieli Bundesligi. Sevilla podbiła w przeszłości stadiony 1.FSV Mainz, VfB Stuttgart, Borussii Dortmund, SC Freiburg i ostatnio w 2011 roku Borussii M'gladbach. Poprzeczka idzie w górę, ponieważ odwiedzi najsilniejszy klub w Niemczech.
- Nasze zadanie nie jest niemożliwe do wykonania, choć trudne. Mamy pełne zaufanie do naszych możliwości i przekonanie, że nasza najlepsza gra da nam szansę. Nie dbamy o to, co myślą inni. Sevilla musi być szanowana, ponieważ znalazła się w ćwierćfinale z jakiegoś powodu, a nie w prezencie - zaznacza Franco Vazquez, pomocnik Sevilla FC. - Mamy 90 minut na strzelenie dwóch bramek. Nie musimy tego robić od razu, jesteśmy w stanie zrobić to w drugiej połowie, dlatego musimy zachować równowagę - dodaje trener Montella.
W półfinale Ligi Mistrzów jest już jedna włoska drużyna - AS Roma. Awansowała w trudnych do wytłumaczenia okolicznościach, choć miała trzy gole straty przed rewanżem z FC Barcelona. Zwrot akcji w tej rywalizacji był możliwy pod dwoma warunkami. Giallorossi musieli przejść samych siebie, a Duma Katalonii zapomnieć jak gra się w piłkę nożną. Oba zostały spełnione. Pokrzepiony pościgiem rzymian Juventus spróbuje odrobić stratę do Realu Madryt po porażce 0:3 w Turynie.
Przegrana sprzed tygodnia była najwyższą mistrza Włoch od czasu przeprowadzki ze Stadio delle Apli na Allianz Stadium. Pierwszą w tym miejscu od pięciu lat w europejskich pucharach. Po niechlubnym rozdziale Juventus musiałby napisać spektakularny drugi, żeby awansować. Nigdy wcześniej żadna drużyna nie przeszła dalej w Lidze Mistrzów po laniu 0:3 na własnym terenie. Apetyt na kolejne trafienia ma Cristiano Ronaldo. Gwiazdor Realu strzelił dziewięć goli w sześciu poprzednich spotkaniach z Juventusem, a przed nim mały jubileusz - mecz numer 150. w Lidze Mistrzów.
Ćwierćfinały Ligi Mistrzów:
Bayern Monachium - Sevilla FC / śr. 11.04.2018 godz. 20.45
Pierwszy mecz: 2:1
Real Madryt - Juventus / śr. 11.04.2018 godz. 20.45
Pierwszy mecz: 3:0
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #19. "Heynckesowi należy się flaszka. Za to, że Lewandowski nie grał"