Przed środowym półfinałem Ligi Mistrzów hiszpańskie media wracają do wydarzeń z 2013 roku, gdy Borussia Dortmund, w której wówczas grał "Lewy", rozbiła klub ze stolicy Hiszpanii 4:1, a wszystkie gole zdobył właśnie nasz reprezentant.
Wtedy na środku obrony Realu występowali jednak Raphael Varane i Pepe. W rewanżu za krycie Polaka odpowiadał już Sergio Ramos i jemu wychodziło to znakomicie. Zespół z Madrytu wygrał 2:0 i był o krok od odrobienia strat.
Właśnie w osobie Ramosa Hiszpanie upatrują największej szansy na ponowne wyłączenie z gry Roberta Lewandowskiego i uzyskanie w Monachium dobrego wyniku.
Trudno jednak zakładać, że "Lewy" się wystraszy. - Musimy być skoncentrowani i gdy Real popełni jakiś błąd, powinniśmy go wykorzystać. Jeśli zagramy na swoim poziomie, Królewscy mogą mieć kłopoty - powiedział.
Polak przyznał, że faworytem dwumeczu jest zespół Zinedine'a Zidane'a, lecz to nie musi być decydujące. - Kiedy wygrywasz Ligę Mistrzów dwa razy z rzędu, to wiadomo, że właśnie ty jesteś faworytem. Nasze ostatnie mecze pokazały jednak, że jesteśmy w dobrej formie i nie mamy już problemów.
Spotkanie Bayern Monachium - Real Madryt rozpocznie się w środę o godz. 20.45.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #21. Półfinał LM 2018. Pojedynki Lewandowskiego z Ramosem to niesamowita historia