Ta seria może kosztować Górnik Zabrze awans do pucharów. "Trzeba się cieszyć, że nie przegrywamy"

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Damian Kądzior
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Damian Kądzior

Sześć meczów z rzędu bez wygranej u siebie - ta seria może kosztować Górnik Zabrze awans do europejskich pucharów. Na dwie kolejki przed końcem sezonu beniaminek ma trzy punkty przewagi nad piątą w tabeli Wisłą Płock.

W ligowej tabeli Górnik Zabrze zajmuje czwarte miejsce, które uprawnia do gry w eliminacjach Ligi Europy. 14-krotny mistrz Polski ma jeszcze szansę na to, by wskoczyć na podium Lotto Ekstraklasy. Do trzeciego Lecha Poznań traci dwa punkty, ale - choć nikt nie mówi tego głośno - celem jest obrona pozycji gwarantującej start w europejskich pucharach.

W dwóch ostatnich meczach sezonu zabrzanie grają na wyjeździe z Legią Warszawa i u siebie z Wisłą Kraków. Trzy ostatnie ligowe mecze na terenach rywali kończyły się triumfami Górnika. Beniaminek potrafił ograć walczące o mistrzostwo Jagiellonię Białystok i Lecha Poznań, a do tego wygrał w Lubinie. Problemem dla śląskiego klubu jest gra na własnym stadionie.

Po raz ostatni na Arenie Zabrze Górnik wygrał 19 lutego, gdy pokonał 3:0 Bruk-Bet Termalikę Nieciecza. Od tego czasu zabrzanie u siebie pięciokrotnie remisowali (w tym raz w półfinale Pucharu Polski z Legią) i raz musieli uznać wyższość rywali. Serii tej Górnik nie przerwał w ostatnim meczu z Koroną Kielce, w którym prowadził już po 18 sekundach, ale ostatecznie zremisował 2:2.

- Bardzo chcieliśmy wygrać. Początek meczu wskazywał na to, że damy radę to zrobić. To był moment newralgiczny. Nie szukałbym jakiś opinii, że inaczej gramy na wyjazdach, a inaczej u siebie. Graliśmy z zespołami, który był dobrze przygotowany do tego spotkania i nie było łatwo zwyciężyć - mówił po spotkaniu z Koroną trener Górnika, Marcin Brosz.

Zabrzanie liczą na to, że przełamią się w ostatnim meczu sezonu i przypieczętują zajęcie co najmniej czwartego miejsca w tabeli. - Wydaje mi się, że czasami jadąc na wyjazd mamy w głowie, że nie musimy, a możemy. Z kolei u siebie za bardzo chcemy punktować i pokazać się publiczności z jak najlepszej strony, tak jak jesienią. Trudno powiedzieć w czym tkwi problem. Trzeba się cieszyć, że tych meczów nie przegrywamy. Jesteśmy beniaminkiem i myślę, że ten sezon jest bardzo dobry. Zostają nam dwa mecze, by wykonać odpowiednią robotę. Mamy trzy punkty przewagi nad Wisłą Płock, zostały dwa mecze i musimy utrzymać zaliczkę - przyznał Damian Kądzior.

W Górniku nikt otwarcie nie mówi o awansie do pucharów. Jednak brak przepustki do gry w Europie byłby rozczarowaniem. - Górnik to wielka firma, z fantastycznymi kibicami, cudowną historią, która chce się rozwijać i zawsze ma grać o jak najwyższe miejsce. To wpajamy piłkarzom, w tą stronę musi dążyć Gklubu - stwierdził Brosz.

Śląski klub ma trzy punkty zaliczki nad Wisłą Płock, która w przypadku zdobycia takiej samej liczby punktów będzie w tabeli sklasyfikowana wyżej. - Ciężko powiedzieć, czy to dużo. Liga jest nieprzewidywalna i wyrównana. Musimy jechać do Warszawy i tam powalczyć o punkty. Nie pozostaje nam nic innego. Pokazujemy, że na wyjazdach potrafimy punktować i mam nadzieję, że zagramy lepiej niż z Koroną - zadeklarował Kądzior.

ZOBACZ WIDEO Wielkie emocje w meczu Sevilli z Realem. Pięć goli i przestrzelony karny [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (2)
GAGO
11.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Górnikowi właściciel czyli magistrat z carycą Małgorzatą nie pozwoli grać w pucharach. To są za wielkie koszty. To samo było za Nawałki, to samo było za Warzychy i to samo teraz. Chłopaki chcą Czytaj całość
avatar
marolstar
11.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak wygrają w Wawie to Kądzior jak przyjedzie do Białegostoku to nie będzie płacił rachunków w żadnym barze a alkoholu nie zabraknie mu do samej emerytury.