Wielki piłkarz, niedoszły minister. Dziś stoi za barem i parzy kawę

Getty Images / Tullio M. Puglia / Hakan Sukur w 2014 roku podczas gali Złotego Buta
Getty Images / Tullio M. Puglia / Hakan Sukur w 2014 roku podczas gali Złotego Buta

W 2002 roku poprowadził Turcję do największego sukcesu w historii sportu w tym kraju, brązowego medalu MŚ w piłce nożnej. Teraz nie może wrócić do ojczyzny. Bo czeka go sąd, więzienie, a może nawet tortury.

W tym artykule dowiesz się o:

Hakan Sukur to człowiek-legenda. Nie tylko w Turcji, na całym świecie. To on zdobył najszybszego (11. sekunda) gola w historii mistrzostw świata. Właśnie ta bramka pomogła Turcji zdobyć w 2002 roku brązowy medal mundialu.

Został uznany wysłannikiem Allaha, miał u stóp cały świat. Grał we Włoszech, Anglii, dla Galatasaray zdobył ponad 170 goli, dla reprezentacji - 51. - Ikona, inaczej nie można go określić - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Karol Wasilewski, analityk ds. Turcji w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.

Knajpka w Dolinie Krzemowej

- I to nie tylko w wymiarze sportowym - dodaje Łukasz Wójcik, zastępca kierownika działu zagranicznego w tygodniku "Polityka". - Sukur był miksem wszystkiego, co w Turcji cenne: konserwatyzmu, religijności, sławy.

Był… Kilka dni temu w "New York Timesie" ukazał się materiał, którego głównym bohaterem jest właśnie Hakan Sukur. Nie mieszka już w Turcji, nie jest noszony na rękach przez rodaków. Mało, nie może wrócić do kraju. Został oskarżony o udział w zorganizowanej grupie terrorystycznej, która w 2016 roku miała przeprowadzić nieudany zamach stanu w Turcji.

- Większość klientów kawiarni w Palo Alto nie ma zielonego pojęcia, że ten gustownie ubrany facet, który zbiera naczynia i zanosi je na zaplecze, to legendarny piłkarz, znany miliardom kibiców na całym świecie - pisze John Branch. - Kawa, menemen (tradycyjna turecka jajecznica - przyp. red.), ciasto, turecki klopsiki.

Klienci małej knajpki nie mogą narzekać. A klienci są wyjątkowi. Przecież Palo Alto to miejsce w USA kultowe. To tutaj siedzibę ma Facebook, tutaj mieszkał i zmarł Steve Jobs (współzałożyciel i legenda Apple'a), wreszcie z tym miejscem kojarzy się Dolina Krzemowa.

Ofiara czystek politycznych

- Mam wizę ważną do 2020 roku - mówi na łamach "NY Times" Sukur. - Już się staram o Zieloną Kartę. Nawet nie dopuszczam myśli, że nie dostanę i będę zmuszony wrócić do Turcji.

- Powrót oznaczałby postawienie przed sądem, najprawdopodobniej więzienie, a w dodatku do uszu Sukura na pewno docierają również sygnały o przypadkach tortur w zakładach karnych i to może oddziaływać na jego wyobraźnię - głośno myśli Wasilewski.

W 2011 roku Sukur został parlamentarzystą z ramienia Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, której najważniejszą postacią był i nadal jest obecny prezydent Turcji - Recep Tayyip Erdogan. - Sukur trafił do polityki, bo dobrze było się z nim pokazać opinii publicznej - wyjaśnia Wójcik. - Znany, lubiany, świetnie prezentował się w blasku fleszy. Erdogan zapewne wpadł na to, że taki "transfer" doda trochę głosów. Zresztą, przecież w innych krajach, również w Polsce, podobnie się postępuje z byłymi sportowcami (Paweł Papke, Roman Kosecki czy Adam Korol są obecnie posłami - przyp. red.). Nie było w tym nic dziwnego.

Aż do 2013 roku. Wtedy Sukur wystąpił z partii. Jako człowiek mocno związany z Fethullahem Gullenem, uczonym, myślicielem, poetą, jednym z najbardziej wpływowych Turków, liderem Ruchu Gullena, nie mógł zaakceptować czystki politycznej, którą przeprowadzał wśród tej frakcji Erdogan. - No cóż, był nie w tej części Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, co trzeba - podsumowuje Wójcik.

W efekcie coraz ostrzejszych restrykcji wobec polityków powiązanych z Ruchem Gullena w 2015 roku wyjechał z ojczyzny. Ukrywał się długo, aż w końcu okazało się, że osiadł w USA. W tym kraju mieszka również Gullen. Kiedy w 2016 roku doszło w Turcji do nieudanego zamachu stanu, Erdogan oskarżył właśnie "gullenistów" o jego organizację. Sukur został uznany terrorystą. Drzwi powrotne do Turcji zatrzasnęły się na dobre. - Media prorządowe przyprawiły mu taką gębę, że tego nie da się już raczej odwrócić - przyznaje Wójcik.

Łakomy kąsek

Sukur mówi co innego. - Mam co jakiś czas przecieki od swoich znajomych z Turcji, że mógłbym wrócić, gdybym poparł Erdogana - wyjaśnił były piłkarz na łamach "NY Times". - Czekałaby na mnie teka ministra rządu, a ja stoję za barem i parzę kawę.

- To nawet się klei - dodaje Wasilewski. - Gdyby rzeczywiście Sukur poparł Erdogana, jednocześnie mówiąc, że Ruch Gullena jest zły, to taka deklaracja odbiłaby się głośnym echem. Bardziej na świecie, niż w samej Turcji, ale Erdogan w perspektywie polityki międzynarodowej wiele by zyskał.

Dlatego Sukur zapewne jest łakomym kąskiem. Podobnie jak podczas czynnej kariery piłkarskiej. Kiedy w 2000 roku przechodził z Galatasaray do Interu Mediolanu, został wyceniony na 7,5 mln dolarów. To była wówczas suma robiąca wrażenie.

Ale Sukur nie myśli o powrocie. Po pierwsze, stracił - jak sam twierdzi - cały majątek, który zgromadził w ojczyźnie. - Wszystko mi zabrali: nieruchomości, pieniądze, ruchomości - twierdzi.

- Trudno to zweryfikować - komentuje Wasilewski. - Ale to całkiem możliwe, bo po zamachu w 2016 roku majątki gullenowców były często zabierane przez państwo.

Po drugie, chce w USA założyć szkółkę piłkarską i spełniać się w roli trenera. - Słusznie, on nigdy nie zrobi kariery w polityce, nie jest oratorem, nie ma zaplecza, nie porywa tłumów - ocenia Wójcik.

Pewnie dlatego Sukur czuje się w USA w miarę bezpiecznie. Nie obawia się, że tureckie służby odnajdą go w Palo Alto i zrobią jemu, czy komuś z rodziny, coś złego. - Nie będzie polowania na Sukura, nie stanowi realnego zagrożenia - dodaje Wasilewski. - W świadomości Turków przejdzie do historii jako wyjątkowy sportowiec, a nie znany polityk.

Kiedy rozmowa Sukura z dziennikarzem "NY Times" schodzi na towarzyskie mecze, które były piłkarz rozgrywa w każdą środę w parku w pobliżu siedziby Google, nagle jego twarz się ożywia. Widać, że to wciąż jego pasja, miłość. Jedyna i prawdziwa. - Ostatnio strzeliłem aż 11 z 15 bramek swojej ekipy - chwali się.

Na boisku gra z inżynierami, mechanikami, pracownikami biurowymi, kucharzami. I świetnie się bawi. Zostawiając choć na moment polityczne problemy swojej ojczyzny na ławce rezerwowych.

ZOBACZ WIDEO Michał Kołodziejczyk: Wybór 35 zawodników na MŚ to show. Rozbudza wyobraźnię kibiców

Źródło artykułu: