GKS Tychy jednym z faworytów do awansu. "Nie będziemy mieli głowy w obłokach"

Newspix / Press Focus / Na zdjęciu: piłkarze GKS-u Tychy
Newspix / Press Focus / Na zdjęciu: piłkarze GKS-u Tychy

GKS Tychy poprzednie rozgrywki zakończył na czwartym miejscu w tabeli Nice I ligi. Śląski zespół jest jednym z faworytów do awansu, ale ze spokojem podchodzi do nowego sezonu. - Nie będziemy mieli głowy w obłokach - zapewnia Ryszard Tarasiewicz.

Po rundzie jesiennej minionego sezonu GKS Tychy zagrożony był spadkiem, ale rewelacyjna wiosna sprawiła, że śląski klub zajął czwarte miejsce w tabeli. W piętnastu tegorocznych meczach GKS odniósł 11 zwycięstw, dwa mecze zremisował i w dwóch musiał uznać wyższość rywali. Runda, w której tyszanie zdobyli 35 punktów i ograli m.in. Miedź Legnica i Zagłębie Sosnowiec rozbudziła apetyty kibiców.

Tak dobra runda sprawiła też, że piłkarzami GKS-u zaczęły interesować się kluby z Lotto Ekstraklasy. Tyski klub przed zakusami zespołów z wyższych klas rozgrywkowych zabezpieczył się podpisując co najmniej dwuletnie kontrakty z zawodnikami. Oferty się pojawiają, ale prezes Grzegorz Bednarski otwarcie zapowiedział, że nie będzie na nie pozytywnej odpowiedzi.

Władze GKS-u rozpoczęły już proces budowy kadry. W przeciwieństwie do poprzednich sezonów nie jest planowana rewolucja w składzie. - Nie planujemy takich zmian, do których zmuszały nas okoliczności, gdy wietrzenie szatni było dość spore. Teraz mamy zbudowany kolektyw, kręgosłup drużyny. Wymaga ona jeszcze kilku kosmetycznych wzmocnień. Pracujemy nad 3-4 nazwiskami - powiedział prezes śląskiego klubu.

Pierwszym nowym zawodnikiem jest Piotr Giel, który w minionym sezonie strzelił szesnaście goli dla II-ligowego GKS-u Bełchatów. Sam nie ukrywał zaskoczenia ofertą z Tychów. - W Bełchatowie bramki wpadały i liczę, że cały czas będę to ciągnąć. Powtarzalność jest i to nie jest tak, że tylko w jednym sezonie byłem skuteczny. To I liga i wszyscy wiedzą jakim zespołem jest GKS Tychy. Długo się nie zastanawiałem i początkowo było mi ciężko w to uwierzyć. Wystarczyło mi pięć minut, by się zdecydować na transfer - przyznał nowy piłkarz śląskiego.

Pierwszy zespół w przyszłym sezonie poprowadzi Ryszard Tarasiewicz. To on stoi za sukcesem, jakim było czwarte miejsce w ubiegłych rozgrywkach. Jego kontrakt zawierał zapis, który w takim przypadku oznaczał automatyczne przedłużenie kontraktu. Co prawda Tarasiewicz nie złożył jeszcze podpisu pod nową umową, ale ma to zrobić w najbliższych dniach. Już teraz prowadzi przygotowania do sezonu tyskich piłkarzy.

Apetyty są rozbudzone, ale Tarasiewicz spokojnie podchodzi do nadchodzących rozgrywek. - Nie będziemy mieli głowy w obłokach. Zawodnicy są świadomi tego, że to, co prezentowaliśmy na wiosnę, dawało nam sukces. Dobre rzeczy trzeba udoskonalać lub powielać. Będziemy szli w tym kierunku. Liczymy na piłkarzy, którzy pasują do tego zespołu pod względem mentalności i charakteru - stwierdził Tarasiewicz.

Przed GKS-em nie jest postawiony cel w postaci awansu, choć po cichu mówi się właśnie o tym, by tyski klub włączył się do walki o dwie lokaty premiowane grą w elicie. - Nie da się ukryć, że wiosną rozbudziliśmy wielkie oczekiwania. Nie będę teraz mówił, że w kolejnym sezonie liczy się tylko walka o awans. Liczy się każdy kolejny mecz i walka o trzy punkty - przyznał Bednarski. - Jak będzie solidny zespól, to za tym pójdą sukcesy. Przez pół roku wspólnie z trenerem udało się stworzyć trzon drużyny. Na pewno brakuje nam kilku ogniw. Teraz intensywnie nad tym pracujemy - dodał doradca zarządu ds. sportowych, Krzysztof Bizacki.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Senegal. Fatalne nastroje w Moskwie. Kołodziejczyk: "to co usłyszałem, nie napawa optymizmem"

Komentarze (0)