Sezon 2013/14. Lechia Gdańsk zajmuje czwarte miejsce w lidze, dwa punkty za Ruchem Chorzów, który awansował do europejskich pucharów. Do ligi drużyna znad morza przystąpiła z trzema obcokrajowcami - Luizem Santosem Deleu, Daisuke Matsuim i Christopherem Oualembo. Te fakty pokazują, że kilka lat w piłce nożnej to wieczność. Później w Lechii poczyniono olbrzymie inwestycje, które jednak nie okazały się do końca przemyślane.
Do kolejnych rozgrywek, zespół przystępował z piętnastoma piłkarzami z zagranicy! Diego Hoffmann, Henrique Miranda, Danijel Aleksić, Adłan Kacajew, Filip Malbasić i Diogo Ribeiro łącznie zagrali w dziewięciu meczach, a przecież nie grali charytatywnie, z miłości do Gdańska. Ściągano też doświadczonych Polaków, którzy często wracali po nieudanych wojażach zagranicą. Mimo szerokiego składu, Lechia zdecydowała się na wycofanie zespołu rezerw z III ligi.
Klub po pewnym czasie coraz mocniej tracił tożsamość, a mimo olbrzymich inwestycji poczynionych w zespół, nie było oczekiwanego wyniku. Najbliżej niego było w sezonie 2016/17, kiedy do ostatniego spotkania ważyły się losy nawet mistrzostwa Polski w Gdańsku. Ostatecznie jednak Lechia zajęła 4. miejsce, a reprezentantem Trójmiasta w eliminacjach do europejskich pucharów był lokalny rywal, Arka Gdynia, który wygrał wówczas Puchar Polski.
Ubiegły sezon był kumulacją tego co złe w Lechii Gdańsk. Niektórzy doświadczeni piłkarze nie traktowali gry w biało-zielonych barwach priorytetowo. Pojawiło się też kilka kontuzji kluczowych graczy, Piotr Nowak stracił kontrolę nad zespołem, a drużynę przejął dotychczasowy trener przygotowania motorycznego - Adam Owen, dla którego był to debiut na tej funkcji. W międzyczasie zespół został ukarany odjęciem jednego punktu za zaległości finansowe.
ZOBACZ WIDEO Mocny charakter polskiej triumfatorki Wimbledonu. "Wiele rzeczy musi wydobyć krzykiem"
W Lechii Gdańsk było znów 15 obcokrajowców, niektórzy byli piłkarzami pierwszego zespołu jedynie na papierze. W końcu jednak zaczęły się ruchy, które mogły nieco zmienić pikujący klimat wokół klubu znad morza. Zaczęto pozbywać się i uwalniać z listy płac piłkarzy, którzy nie mieli realnej szansy na wniesienie czegokolwiek do drużyny, a zespół objął Piotr Stokowiec, który już na pierwszej konferencji prasowej podkreślał, jak ważne są dla niego cele długofalowe.
Obecny skład Lechii nie jest może tak silny na papierze jak w poprzednich latach, ale z pewnością zbudowano go w lepszy, dużo bardziej przemyślany sposób. Z drużyny odeszło kilkunastu piłkarzy, głównie tych będących na skraju swojej kariery. Praktycznie każdy z ośmiu obcokrajowców, który został w zespole może wnieść dużo do zespołu. Wróciła młodzież, wcześniej wypożyczona do niższych lig, a jedynymi letnimi transferami byli Jarosław Kubicki i Zlatan Alomerović, dobrze znani z polskiej ligi.
Kompletną niewiadomą jest osoba, która najbardziej elektryzuje zagranicznych kibiców Lechii, których od niedawna jest nadspodziewanie wielu. Przyciągnął ich Egy Maulana Vikri, indonezyjski wonderkid, który niedawno skończył 18 lat. W końcu realną szansę na wykazanie się mają absolwenci gdańskiej akademii, spośród których szczególną uwagę należy zwrócić na Mateusza Sopoćkę, czekającego na debiut w seniorskiej piłce.
Lechia Gdańsk Piotra Stokowca ma grać do ostatniej kropli potu i tym można kupić kibiców. Zaangażowanie, walka, świeżość w drużynie, brak statystów i autokaru najdroższych rezerwowych w lidze. Tego w Gdańsku było trzeba. Oby tylko włodarzom klubu wystarczyło cierpliwości do tego, by pozwolili na spokojną przebudowę zespołu.