Mateusz Cholewiak nie czuje się do końca winny sprowokowania dwóch rzutów karnych. - Były podyktowane dwa rzuty karne, w tym jeden trafiony. Oglądałem jednak powtórki. Już wcześniej miałem pretensje do pierwszego rzutu karnego, gdzie Lukas Haraslin na mnie wpadł i nie miałem czasu zareagować. Ten karny był dla mnie naciągany - powiedział piłkarz Śląska Wrocław.
- W drugiej sytuacji faulowałem przed polem karnym i również uważam, że nie powinno być rzutu karnego. Fajnie, że drużyna zareagowała pozytywnie i nie miała do mnie pretensji, tylko chłopacy wiedzieli, że możemy za chwilę odrobić i wygrać. Punkt nas cieszy - dodał.
Piłkarze z Wrocławia w tym sezonie pokazują się z dobrej strony pod względem fizycznym. Również w Gdańsku do samego końca walczyli o komplet punktów. - Chyba każdy to widział. Do 93. minuty to my cały czas biegaliśmy i atakowaliśmy, dążąc do strzelenia bramki, a następnie do wygranej. Szkoda dwóch rzutów karnych, ale takie życie piłkarza. W drugiej połowie nie popełniłem już żadnego błędu, a przy dobrych wiatrach mogłem mieć jeszcze asystę. Miałem też bardzo fajny strzał z prawej nogi, więc nie mojej najlepszej i mogło to wpaść. Jak bym strzelił gola, winy byłyby odkupione. Razem wygrywamy, przegrywamy i remisujemy - ocenił Cholewiak.
Zawodnik, który zagrał w Gdańsku na boku obrony był narażony na groźne ataki jego kolegi z ubiegłego sezonu, Michała Maka. Czy odetchnął w momencie, gdy ten opuścił boisko? - Znam bardzo dobrze Michała i życzę mu jak najlepiej. Wrócił po ciężkiej kontuzji. Nie jest to jeszcze ta świeżość, ale wraca do swojego rytmu i oby tak dalej - pochwalił wrocławianin.
Śląsk, podobnie jak Lechia Gdańsk, ma po dwóch kolejkach cztery punkty. W następnym meczu wrocławian czekają szczególne emocje. - Teraz czeka nas bardzo dobry mecz u siebie z Lechem. Liczę na to, że przyjdzie wielu kibiców - przyznał Mateusz Cholewiak.
ZOBACZ WIDEO Demolka! Girona FC nie miała litości dla Melbourne City [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]