Krystian Bielik - rok temu wszystko zaczęło się sypać

Newspix / ZUMA / Na zdjęciu: Krystian Bielik
Newspix / ZUMA / Na zdjęciu: Krystian Bielik

Przez ostatni rok niewiele można było usłyszeć o Krystianie Bieliku. Miało być powolne przebijanie się do składu Arsenalu, ale kontuzje sprawiły, że stracił cały sezon. Teraz wraca, ale jego przyszłość to niewiadoma.

- Wenger powiedział, że umiejętnościami technicznymi i piłkarskimi jestem najlepszym obrońcą, jakiego ma. Stwierdził, że odkąd przyszedłem do Arsenalu 90 procent meczów, w których grałem, były na wysokim poziomie. Pozostałe 10 procent to spotkania, w których popełniałem błędy, podawałem do przeciwnika w prostych sytuacjach - mówił w marcu 2017 roku Krystian Bielik. Był wówczas po kilku niezłych występach w Birmingham City, gdzie został wypożyczony, aby nabrać doświadczenia. To właśnie jego brak - zdaniem Bielika - odbierał mu możliwość gry w pierwszym zespole Arsenalu. Tak tłumaczył mu Arsene Wenger.

Występy w Birmingham City miały być jednak początkiem czegoś lepszego. Bielik, ówczesny kapitan drużyny rezerw Kanonierów, miał otwartą drogę do grania w jednym zespole z Aaronem Ramsey'em, Mesutem Oezilem czy Alexisem Sanchezem. Później jednak wszystko się posypało i dzisiaj Bielik na nowo musi odbudowywać formę.

Ustalony plan

W styczniu 2015 roku Krystian Bielik zameldował się w Arsenalu. Za ledwie 17-latka Kanonierzy wydali 2,5 mln euro. Legia Warszawa nigdy wcześniej nie zarobiła takich pieniędzy za piłkarza w tym wieku. Arsene Wenger miał jednak konkretny plan. Pierwsze, co zrobił francuski szkoleniowiec, to zmienił pozycję Bielika. - Powiedział, że mogę być w przyszłości dobrym pomocnikiem albo świetnym środkowym obrońcą. I zacząłem ciężko pracować, by sprawdzić się w nowej roli. To była dobra wspólna decyzja - przyznał Bielik. Okazało się, że Wenger ma rację, bo młody piłkarz szybko zaczął zbierać świetne recenzje jako środkowy defensor.

Po niecałym roku został kapitanem drużyny U-18, a po 18 miesiącach zespołu rezerw, gdzie do formy dochodzili czasem dużo starsi i ważni zawodnicy z pierwszego składu. Wenger zabierał Bielika na letnie obozy, gdzie Polak udowadniał, że drzemią w nim spore możliwości. Wydawało się, że wszystko układa się idealnie. Do czasu.

Nieudane mistrzostwa 

Psuć zaczęło się rok temu. Młodzieżowe mistrzostwa Europy w Polsce wszystkim wyszły bokiem. Reprezentacja zawiodła okrutnie, a najgorzej wyszedł właśnie Bielik. Miał za sobą bardzo dobre tygodnie. Został wypożyczony z Arsenalu do wspomnianego już Birmingham City, gdzie zbierał bardzo dobre recenzje. Drużyna broniła się przed spadkiem, a nieopierzony Bielik musiał spotkać się z siłowym futbolem The Championship. Test został zdany. Trenerzy Arsenalu dzwonili do niego i gratulowali dobrych występów w barwach Birmingham.

I chociaż Bielik wcześniej nie zagrał ani minuty w kadrze U-21, to jednak Marcin Dorna powołał go na mistrzostwa. Wydawało się, że może być jednym z liderów tej kadry, ale cały turniej przesiedział na ławce. Jego słowa po pierwszym meczu ze Słowacją wywołały olbrzymią burzę.

- Najgorsze jest to, że moim zdaniem my gramy tak, jak trenujemy. Te treningi nie były na najlepszym poziomie. Mamy łatwe rozegranie bez przeciwnika, słabe tempo i to samo jest później w meczu. Trzeba do następnego meczu podejść z takim jajem. Teraz trochę zabrakło nam jaj. Mam nadzieję, że wyjdziemy na Szwecję i pokażemy, że mamy jaja, zagramy na wysokim poziomie i zgarniemy trzy punkty - powiedział. I chociaż później wszystkich przeprosił, to w tej reprezentacji nie miał już przyjaciół.

Pechowy sezon

Latem 2017 roku Arsene Wenger zadecydował, że Bielik znów zostanie wypożyczony. Nie widział dla niego miejsca w składzie i uznał, że lepiej będzie, jak zbierze doświadczenie w którymś z zespołów w niższej lidze. Kiedy transakcja była już dopinana, pod koniec sierpnia doznał kontuzji barku w meczu rezerw z Manchesterem City. Diagnoza nie pozostawiała złudzeń. Dwa miesiące przerwy od piłki i Bielik mógł sobie wybić grę w innym klubie aż do stycznia.

Zimą znów rozpoczęło się szukanie nowego klubu. Do gry wkroczyła Legia Warszawa, ale Arsenal nie chciał puścić go do Polski. Ostatniego dnia okienka trafił do Walsall FC, klubu grającego na co dzień w League One (trzeci poziom rozgrywek w Anglii). - Krystian to bardzo dobry technicznie środkowy obrońca, który w minionym sezonie dobrze zaprezentował się podczas wypożyczenia do Birmingham City. Starałem się o pozyskanie go od dwóch, trzech tygodni i udało nam się go sprowadzić, choć interesowały się nim też inne kluby League One i kluby zagraniczne - cieszył się menedżer The Saddlers, Jon Whitney.

W Walsall Bielik nie usiadł nawet na ławce. Znów dały znać o sobie problemy zdrowotne. Jeszcze w trakcie sezonu wrócił do Arsenalu, aby tam przechodzić rehabilitację.

Nowe nadzieje

W maju z Arsenalem rozstał się Arsene Wenger. Francuz bardzo wierzył w Bielika, zabierał go na letnie tournee, dawał mu szansę gry w Pucharze Ligi Angielskiej. Nowy menedżer Unai Emery nie wziął Polaka do Stanów Zjednoczonych. Bielik został w Anglii, gdzie z drużyną U-23 wraca do formy.

Zespół prowadzi świetny niegdyś skrzydłowy Arsenalu i reprezentacji Szwecji Fredrik Ljungberg. W poniedziałek Bielik pojawił się na boisku w sparingowym spotkaniu z AFC Hornchurch. Kanonierzy wygrali 3:0, a 20-latek dostał nieco ponad pół godziny. Grał w środku pola i chociaż początkowo widać było u niego nerwowość, to później zaczął imponować spokojem.

"Bielik zaczął powoli, ale wkrótce zaczął z łatwością rozdzielać piłki na swojej dawnej pozycji pomocnika. Nie wiadomo, co go czeka" - ocenił portal "Arsenal Youth". Także kibice, którzy oglądali ten mecz, chwalili Bielika, że "wyglądał obiecująco".

Trudno powiedzieć, jaka czeka przyszłość Bielika. Problemem są kontuzje, które sprawiły, że w sezonie 2017/2018 nie zagrał w żadnym oficjalnym meczu, a to skutecznie odstrasza kluby.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 86. Miłka Raulin: Korona Ziemi jest koszmarnie droga, koszty przekroczyły 0,5 mln zł [1/4]

Źródło artykułu: