Marzena Sarapata stoi na czele zarządu klubu od sierpnia 2016 roku, kiedy prowadzącą sekcję piłkarską Białej Gwiazdy spółkę Wisła SA przejęło Towarzystwo Sportowe "Wisła", w ramach której działają inne sekcje klubu. Stowarzyszenie odbiło Wisłę z rąk Jakuba Meresińskiego, który miesiąc wcześniej odkupił sto procent akcji od Tele-Foniki Bogusława Cupiała.
Walka o przetrwanie
Już u schyłku ery Cupiała Wisła miała olbrzymie problemy finansowe, a odkąd klubem zarządza TS, każdy tydzień to nieustanna walka o przetrwanie. Aktualni zarządcy pozbawieni są wsparcia mecenasa, który w każdej chwili mógł zasypać dziurę w budżecie. Przez ponad dekadę rolę tę pełnił Cupiał, ale od czasu ostatniego nieudanego skoku na Ligę Mistrzów (2011/2012) przestał inwestować w klub, aż w końcu kredytodawcy zmusili go do pozbycia się Wisły.
Dziś długi Wisły wobec wszystkich wierzycieli - państwowych i prywatnych - sięgają kilkunastu milionów złotych. Piłkarskie środowisko zdążyło się już oswoić z myślą, że klub jest w trudnej sytuacji ekonomicznej, ale gdy na początku lipca nad Wisłą zawisło widmo wyprowadzki z Reymonta 22, o problemach klubu znów zrobiło się głośno. Więcej o tym TUTAJ.
Gra poza Reymonta 22 byłaby dla Wisły nie tylko wizerunkowym ciosem, ale biorąc pod uwagę aspekt finansowy, byłaby gwoździem do trumny. Klub uratowała Ekstraklasa SA, która zapewniła miasto, że spłaci część długu (4,8 mln zł) wobec miejskich instytucji (więcej o tym TUTAJ), a to był warunek konieczny do tego, by Wisła mogła zostać przy Reymonta 22. Wisła uniknęła kompromitacji, ale jej kondycja finansowa nadal jest zła. Prezes Sarapata zapewnia jednak, że sytuacja jest opanowana i funkcjonowanie klubu nie jest zagrożone.
- To, że sytuacja finansowa klubu jest trudna nie oznacza, że nad Wisłą wisi dług, który w każdej chwili może zostać wyegzekwowany i uniemożliwi dalsze funkcjonowanie klubu. Jakiś czas temu takie niebezpieczeństwo istniało, w szczególności, kiedy doszło do orzeczenia w sprawie naszych byłych piłkarzy - mówi Sarapata, mając na myśli Milana Jovanicia i Marko Jovanovicia, którym Wisła musiała zapłacić łącznie ponad 800 tys. euro, czyli blisko 3,5 mln zł z tytułu kontraktów. Serbowie grali w Wiśle jeszcze w "erze Cupiała" - pierwszy wypowiedział klubowi kontrakt z jego winy, a z drugim Wisła bezpodstawnie zerwała umowę.
- Teraz całą swoją siłę skupiamy się na tym, żeby zapewnić klubowi bieżące funkcjonowanie. Sytuacja ze stadionem zmusiła nas do zapłacenia kwoty, która nie była przewidziana w budżecie na ten okres, dlatego że wierzytelność była przedmiotem sporu sadowego i jej wymagalność mogła zostać odłożona, co było koniecznością. Klub nie ma, jak miał do sierpnia 2016 roku, właściciela, który w każdej chwili może wspomóc klub własnym majątkiem. Dlatego pewne płatności odkładamy, by móc na bieżąco spokojnie funkcjonować - tłumaczy Sarapata.
Prezes Wisły jest przekonana o tym, że Wisła na czas, czyli do 30 września, wywiąże się ze zobowiązań objętych procesem licencyjnym: - Nie ma zagrozenia, żebyśmy nie otrzymali licencji. Mam również nadzieję, że nie będzie też żadnych negatywnych konsekwencji, nie mówiąc o ujemnych punktach.
Skuteczna restrukturyzacja
Wiśle daleko do wyjścia na prostą, ale prezes Sarapata chwali się, że klubowi udało znacznie, o kilkanaście procent, zredukować wydatki na funkcjonowanie.
- Udało się zredukować wydatki klubu o 5 mln zł w skali sezonu. Będziemy je zmniejszać nadal, starając się, by nie odbiło się to na jakości w jakimkolwiek obszarze funkcjonowania klubu. Rozmawiamy też ze sponsorami i potencjalnymi inwestorami - mówi prezes Białej Gwiazdy.
TS "Wisła", które przejęło klub, by uratować go przed upadkiem, jest otwarty na sprzedaż części bądź całości udziałów i prowadzi w tej kwestii rozmowy, ale zainteresowanie potencjalnych inwestorów nie konkretyzuje się.
- Od roku, czyli od momentu, w którym pierwokup przestał przysługiwać poprzedniemu właścicielowi i od kiedy zmieniły się warunki, na jakich TS może rozmawiać z inwestorami, nieustannie zgłaszają się do nas chętni na zakup części albo całości akcji. Żadna z dotychczas prowadzonych rozmów nie przyniosła jednak dokumentu czy deklaracji, dzięki którym można byłoby uznać te sprawy za poważne. Żadna oprócz tej, o której powiedzieliśmy - przyznaje Sarapata, mając na myśli Paula Bragiela, o którego sprawie więcej pisaliśmy TUTAJ.
Pod koniec lipca "Gazeta Krakowska" podała, że w Wisłę chce zainwestować były doradca Bogusława Cupiała, Paweł Gricuk (więcej o nim TUTAJ). Sarapata twierdzi, że klub w tej chwili rozmawia z kilkoma potencjalnymi inwestorami: - Takie rozmowy prowadzimy z kilkoma osobami, ale nie mam na myśli grupy krakowskich biznesmenów, ale kilka różnych możliwości zmiany akcjonariatu Wisły.
Wisła zostaje przy R22
Umowa, którą dzięki interwencji Ekstraklasy SA Wisła podpisała z miastem tuż przed startem sezonu, obowiązywała tylko na trzy pierwsze domowe Białej Gwiazdy przy Reymonta 22. Do dalej z grą Wisły przy Reymonta 22?
- W przyszłym tygodniu podpiszemy umowę na rozgrywanie meczów na Stadionie Miejskim do końca sezonu - mówi nowo powołany wiceprezes klubu, Daniel Gołda, dodając: - Ale wszyscy pamiętamy, w jakich okolicznościach ta umowa trafiła na stół i w dalszym ciągu uważamy, że czynsz najmu jest za wysoki i chcemy go obniżyć. Będziemy rozmawiać z miastem na temat modeli funkcjonowania stadionu.
Każdorazowa za wynajem stadionu na mecze Wisła będzie płaciła 123 tys. zł, a pieniądze mają trafić na konto Zarządu Infrastruktury Sportowej 48 godzin przed spotkaniem.
- To, co chcemy zaproponować, ma na celu wyciągnięcie z obiektu jak najwięcej. To droga, którą pójdziemy, by polepszyć sytuacje finansowa klubu - dodaje Sarapata, ale szczegółów planu zdradzić nie chce.
Warto wspomnieć, że na pomoc Wiśle ruszyła nie tylko Ekstraklasa SA, ale przede wszystkim kibice, którzy zebrali dla klubu już ponad 300 tys. zł. Część tych środków została już przeznaczona na opłatę za wynajem stadionu na ostatni mecz z Miedzią Legnicą.
ZOBACZ WIDEO Piorunujący start Bayernu. Hat-trick Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
w plytkiej wodzie