Pojedynek bliźniaków

Przegląd Sportowy pisze, że piątkowe spotkanie Jagiellonii Białystok z Polonią Bytom będzie konfrontacją braci bliźniaków. Łukasz Gikiewicz strzela gole dla Polonii, a Rafał Gikiewicz strzeże bramki Jagi.

Rafał i Łukasz Gikiewiczowie przyszli na świat 26 października 1987 roku. Ten drugi jest starszy o 15 minut, ale pierwszy wcześniej debiutował w ekstraklasie. Rafał zaczynał karierę jako napastnik, a teraz jest bramkarzem. Łukasz z kolei najpierw był bramkarzem, by potem przekwalifikować się na napastnika. - Łukasz jest starszy, dlatego że jestem silniejszy i go wypchnąłem. Każdy chce strzelać bramki i tak było również ze mną. Mam nawet w domu nagrody z tego tytułu. Potem jednak doszedłem do wniosku, że lepiej jak stanę na bramce. Bramkarz jest bowiem cały czas w centrum uwagi, pod presją, i mi to odpowiada. Lubię być w centrum uwagi - mówi Rafał.

Bracia zaczynali piłkarską przygodę w Olsztynie, gdzie grywali w juniorskich zespołach: Warmii, Stomilu i Tempa. Potem obaj wylądowali w trzecioligowej Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie, a następnie podpisali kontrakt z Wigrami Suwałki. Rafał z miejsca wywalczył miejsce w pierwszej "jedenastce". Zespół z Suwałek zajął ostatecznie trzecie miejsce w tabeli, stracił tylko 17 bramek w 30 meczach, co jest dużą zasługą Gikiewicza.

Gorzej w nowym klubie zaaklimatyzował się Łukasz. Na jednym z treningów poczuł ostry ból brzucha i udał się do szpitala w Suwałkach. Lekarze jednak nie potrafili ocenić co mu jest i dopiero w rodzinnym Olsztynie dowiedział się, że ma pęknięty wyrostek robaczkowy. - Nie mam pretensji do lekarzy z Suwałk, ale teraz szpitale omijam z daleka, bo naprawdę otarłem się o śmierć. Tym bardziej się cieszę, że po takich perturbacjach dane mi było tak szybko zagrać w ekstraklasie i zdobyć w niej gola - mówi zawodnik Polonii.

Rafał popisał kontrakt z Jagielloną jeszcze latem, ale na jesień nie miał miejsca w podstawowym składzie, przegrał rywalizację z doświadczonym Piotrem Lechem. Przed rundą rewanżową trener Michał Probierz ogłosił jednak, że to 22-letni Gikiewicz będzie pierwszym bramkarzem Jagiellonii. Łukasz do Bytomia trafił tuż przed rozpoczęciem rundy wiosennej, a wcześniej testował go między innymi Ruch Chorzów i ŁKS Łódź. - Rywalizowaliśmy z Łukaszem, kto pierwszy zadebiutuje w ekstraklasie i wydawało nam się, że to on będzie miał więcej szans. Jest bowiem zawodnikiem z pola, a taki gracz może na boisku pojawić się choćby na pięć minut, co w przypadku bramkarza nie jest w zasadzie możliwe - tłumaczy Rafał.

Rzeczywiście młodszy z braci Gikiewiczów na wiosnę zagrał w sześciu spotkaniach Jagi, a potem doznał poważnej kontuzji. Podczas treningu pękła mu kość w nadgarstku. Wygląda na to, że Rafał będzie jednak zdolny do gry w meczu z Polonią. - W sobotę zobaczymy, czy zagra Rafał. Co prawda trenuje już z pełnym obciążeniem, ale musimy się zastanowić, czy jego występ nie byłby zbyt dużym ryzykiem - tłumaczy szkoleniowiec z Białegostoku.

Mimo wszystko obydwaj czekają z niecierpliwością na to spotkanie, bo mają szansę po raz pierwszy zagrać przeciwko sobie. - Na pewno byłby to dla mnie szczególny mecz. Ale to jest też pojedynek, w którym musimy zdobyć punkty, bo jeszcze ich potrzebujemy, aby zapewnić sobie spokój w lidze. Jak zagram, to będę oczywiście chciał pokonać Rafała, a najlepiej strzelać mu w prawy róg. A tak na poważnie, Rafał to dobry bramkarz, świetnie gra na przedpolu, dobrze lewą i prawą nogą, co zostało mu z czasów, gdy był napastnikiem. Jak zagram, postaram się mu strzelić gola, a że będzie zły, to trudno - śmieje się Łukasz.

Źródło artykułu: