Komentatorzy piłkarscy zwykli mawiać podczas transmisji meczów, iż "rzut karny to 90 proc. prawdopodobieństwa na to, że padnie gol". Te zdanie nie ma jednak nic wspólnego z tymi wykonywanymi przez graczy Jagiellonii Białystok. Od wielu lat mają z nimi problem, który na dodatek pogłębił się w ostatnich miesiącach. - Najgorsze, że tracimy przez to punkty - narzeka wielu kibiców.
Od czasu rozpoczęcia pracy Ireneusza Mamrota na Podlasiu, piłkarze Jagi wykorzystali niewiele ponad połowę z wszystkich rzutów karnych. W ostatnich kilkunastu miesiącach z jedenastu metrów zawiedli tacy piłkarze jak Arvydas Novikovas (aż 3 razy), Roman Bezjak czy Cillian Sheridan. W tym roku trafili zaledwie 1 na 4 próby! - Cóż, to jest tak zwana gra psychologiczna - mówi nam Robert Speichler, etatowy wykonawca tych stałych fragmentów gry z czasów żółto-czerwonych w II i III lidze.
- Rzeczywiście, na treningu większość zawodników jest w stanie uderzyć piłkę 10 razy pod rząd w dane miejsce, ale w meczu o stawkę dochodzi presja. I tu ważna jest przede wszystkim głowa. Nieprzypadkowo bowiem nawet gracze bardzo wysokiej klasy często zawodzą - dodaje Dariusz Łatka, inny strzelec "jedenastek" w tamtym okresie.
Wydaje się, że od strony psychiki nie powinno być u białostoczan kłopotów. Przed każdym meczem szkoleniowiec Jagi selekcjonuje trzech piłkarzy, którzy w trakcie meczu już między sobą dokonują ostatecznego wyboru. Do piłki podchodzi więc zawsze ten, który czuje się najpewniej. - Ta trójka zostaje ze mną dłużej na treningu i strzela jedenastki. Dlaczego wybieram w ten sposób? Przeżywałem już takie historie, że miałem ustaloną hierarchię co do jednego. A później i tak strzelał np. ten, który był w niej drugi, bo pierwszy nie wytrzymał presji - tłumaczy Mamrot.
- Cóż, trudno mi oceniać, bo sam nie miałem z tym nigdy problemu. Dużo zależy jednak od tego, przy jakim wyniku i fazie meczu się strzela, choć trzeba pamiętać, że to bramkarz jest na teoretycznie straconej pozycji. Nie ma przecież obronionych rzutów karnych tylko źle strzelone - dodaje Speichler.
Przy wyznaczaniu ewentualnych wykonawców do najbliższego rzutu karnego, Mamrota czeka twardy orzech do zgryzienia. Trzecim był dotychczas Taras Romanczuk. Ale on nie zagra przez najbliższe tygodnie z powodu kontuzji kręgosłupa. To oznacza, że trzeba szukać kolejnego kandydata. Niewykluczone, że będzie nim wracający po urazie kostki Mateusz Machaj. Król strzelców I ligi wykonywał "jedenastki" regularnie w Chrobrym Głogów. W zeszłym sezonie strzelał ich 7 i nie zmarnował ani jednej. Ostatni raz pomylił się ponad dwa lata temu.
Rzuty karne niewykorzystane przez Jagiellonię w ciągu ostatnich 10 lat:
* Pesir i Dzalamidze strzelali jedenastki w serii rzutów karnych
** Hermes i Tuszyński popisali się skuteczną dobitką
ZOBACZ WIDEO Reprezentant Polski ocenił mecz z Irlandią. "Najważniejsze, że potem to poprawiliśmy"