Nie żyje Mateusz Jacak. Młody piłkarz Znicza Pruszków przegrał walkę z chorobą

Facebook / Aga Aguśka / Na zdjęciu: Mateusz Jacak
Facebook / Aga Aguśka / Na zdjęciu: Mateusz Jacak

W czwartek wieczorem, po ponad tygodniowej walce w szpitalu, zmarł Mateusz Jacak. "Sam wybrał ten moment. Nikt za Niego nie decydował" - pisze mama młodego piłkarza.

Dramat Mateusza  Jacaka rozegrał się nagle we wtorek 4 września. 14-letni zawodnik Znicza Pruszków rano wyszedł z domu. Kilkanaście minut później matka znalazła go nieprzytomnego przed mieszkaniem. Młody piłkarz trafił do szpitala, gdzie okazało się, że doznał udaru mózgu.

Przez ponad tydzień młody sportowiec walczył o życie. Bliscy do samego końca wierzyli w cud, choć lekarze nie dawali już żadnych szans. Niestety, w czwartek wieczorem Jacak zmarł. Przykrą informację przekazała jego mama na Facebooku.

"Dzisiaj o godz. 20.35 Matuś odszedł do boskiej drużyny piłkarskiej. Sam wybrał ten momenty. Nikt za Niego nie decydował. Odszedł otoczony bliskimi. Dziękujemy Wam wszystkim za modlitwy, ciepłe słowa i zaangażowanie w szukanie kliniki" - pisze pani Agnieszka.

Tragedia Mateusza Jacaka została nagłośniona, gdy zgłosiła się do nas mama młodego zawodnika. Bliscy dowiedzieli się, że lekarze chcą 14-latka odłączyć od aparatury podtrzymującej życie. W dodatku nie otrzymali od szpitala dokumentacji chłopca.

- Polskie prawo jest przeciwko nam. A my chcemy tylko czasu. Jeśli niezależni konsultanci potwierdzą, że nic nie da się zrobić, wtedy pogodzimy się z tym. Ale nie chcemy zdawać się na opinię lekarzy z jednego szpitala - mówiła pani Agnieszka Jacak.

Na szczęście po naszej interwencji Centrum Zdrowia Dziecka zapewniło, że nastolatek nie zostanie odłączony od respiratora. Z kolei rodzice otrzymali dokumentację. Dzięki temu spokojnie mogli szukać specjalistycznej kliniki. Niestety, choroba na to nie pozwoliła.

Jacak zaczynał w OKS-ie Start Otwock. Szybko zaczął robić postępy, a przed tym sezonem dostał się do silniejszego Znicza Pruszków. Miał bardzo dobre warunki fizyczne, do tego był szybki i grał na pozycji "9". Z czasem zaczął też trenować lekkoatletykę.

- On kocha sport. Trzy treningi mu nie wystarczały, więc zapisał się jeszcze na sekcję lekkoatletyczną. On miał siły na dwa mecze. Zdarzało się, że po meczu wsiadał w samochód i jechał jeszcze na zawody lekkoatletyczne - wspominał Tomasz Karaś, jego trener z Otwocka.

Komentarze (25)
avatar
Janina Maria Rokita
14.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
i serio to ma byc news ? co chwila jakis chlopak ginie a tu jakis koles z klubu 50-cio ligowego i wydarznie dnia. przykre ,ale nich rodzina i znajomi sie martwia, kogo to tak na serio obchodzi Czytaj całość
avatar
panda25
14.09.2018
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
Kolejny artykuł z opcją niepotrzebnych komentarzy...
Włącznie z moim, ale ten jest głosem wołającego na puszczy, z nadzieją, że może zaczniemy wdrażać jakieś standardy pracy dziennikarskiej... 
avatar
rocky1
14.09.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Szkoda chlopaka ale czy lekarze klubowi nie zauwazyli klopotow wspoczocie dla rodzicow 
avatar
29.Arturo
14.09.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
O boże współczuję jego rodzicom :( Tragedia mniej trzeba wysilać się 
grolo
14.09.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
"Przykrą informację przekazała jego mama..." PRZYKRĄ ??... informację? Przykra informacja może być o odwołaniu lotu albo o deszczu w weekend.
Ktoś profesjonalnie parający się słowem i mający od
Czytaj całość