- Nie widziałem współzawodnictwa, zwłaszcza ze strony środkowych pomocników, którzy chcieliby pokazać my też umiemy grać w piłkę - podkreślił były bramkarz reprezentacji Polski w pomeczowym studiu TVP Sport.
Ekspert zwrócił również uwagę na bierną postawę polskich pomocników przy asekuracji środkowego obrońcy Kamila Glika. O wiele lepiej w tym elemencie wyglądali Włosi.
- Kiedy do Chielliniego (obrońca Italii - przyp. red.) leciała piłka i był pod presją Lewandowskiego, to włoscy pomocnicy byli przygotowani żeby ta piłkę przejąć, bo nie było wiadomo gdzie zostania wybita. Natomiast jak Glik wybijał piłkę, to wszyscy tylko patrzyli gdzie on ją kopnie. To nie jest walka - zaznaczył Maciej Szczęsny.
53-latek, znany z ciętego języka, nie wymaga na razie od polskich piłkarzy finezji w grze. Powód jest bardzo prosty. Zdaniem Macieja Szczęsnego Biało-Czerwoni mają zbyt wiele kłopotów w podstawowych elementach gry (jak np. bieganie), by wymagać od nich czegoś więcej.
- Strasznie mnie to boli, że drużyna nie jest w stanie zrobić czegoś bardziej skomplikowanego na boisku, ponieważ nie może wykonać tego najprostszego, czyli biegania. I to już kolejny mecz rzędu. Było tak z Portugalią i wcześniej z Irlandią (spotkanie towarzyskie we Wrocławiu, remis 1:1 - przyp. red.). Wówczas, to na stacji stała nawet lokomotywa - z przekąsem stwierdził ekspert TVP Sport, mając najprawdopodobniej na myśli ospałość w grze podopiecznych Jerzego Brzęczka.
W Chorzowie Polska przegrała z Włochami 0:1 po golu w doliczonym czasie gry. Wynik nie do końca odzwierciedla jednak przebieg spotkania. Przyjezdni mieli zdecydowaną przewagę i jeszcze w pierwszej połowie mogli rozstrzygnąć losy meczu. Przed wyższą porażką Biało-Czerwonych uchroniła dwukrotnie poprzeczka i bardzo dobre interwencje Wojciecha Szczęsnego.
ZOBACZ WIDEO Kamil Glik: Właśnie w takich momentach rodzi się drużyna. Krytykę trzeba przyjąć