Jerzy Brzęczek nie dał mu szansy. Teraz Alex Januszkiewicz gra na Gibraltarze i nie narzeka

Archiwum prywatne / Archiwum prywatne Alexa Januszkiewicza / Alex Januszkiewicz (trzeci z lewej w górnym rzędzie) razem ze swoją obecną drużyną - Lynx FC.
Archiwum prywatne / Archiwum prywatne Alexa Januszkiewicza / Alex Januszkiewicz (trzeci z lewej w górnym rzędzie) razem ze swoją obecną drużyną - Lynx FC.

Alex Januszkiewicz nie zrobił kariery w Polsce. Postanowił wyjechać. Postawił na piłkarską egzotykę. Reprezentuje klub z kraju, który właśnie wygrał swoje pierwsze spotkanie międzypaństwowe "o punkty". O którym jest teraz głośno na całym świecie.

"Przeszli do historii", "W końcu wygrali mecz", "Sensacja w Lidze Narodów" - to tylko kilka wybranych tytułów z najważniejszych ogólnoświatowych portali (od BBC przez goal.com po CNN) dotyczących wyjazdowego zwycięstwa Gibraltaru nad Armenią w ramach Ligi Narodów (1:0). To pierwszy taki sukces drużyny z południa Europy od momentu, kiedy UEFA i FIFA wyraziły zgodę na udział w ich rozgrywkach - od 2014 roku. Po 22 porażkach z rzędu w ramach eliminacji do mistrzostw Europy 2016, mistrzostw świata 2018 czy obecnej edycji LN, w końcu przyszedł przełom. Przypomnijmy: sukces dotyczy terytorium, które ma wielkość małego, polskiego miasteczka (liczba ludności to ok. 35 tysięcy). Terytorium, które jest zależne od Wielkiej Brytanii.

Od tego sezonu (2018/19) mamy w tym miejscu swojego przedstawiciela. Alex Januszkiewicz podpisał latem kontrakt z Lynx FC i podczas pierwszych czterech meczów w sezonie 2018/19 zdobył gola i zaliczył dwie asysty. - Aktualnie przechodzę rehabilitację po kontuzji nadgarstka, ale oczywiście całym sercem kibicuję piłkarzom z Gibraltaru - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty. - Nie mogę się doczekać powrotu na boisku, choć potrwa to jeszcze kilka tygodni.

Bohater Gibraltaru "załatwił" Polaka

Co ciekawe, do urazu Polaka "przyczynił się" bohater meczu Armenia - Gibraltar. Bohater, bo to właśnie dzięki fantastycznym interwencjom Kyle'a Goldwina udało się obronić jednobramkowe zwycięstwo. 33-letni bramkarz podczas meczu ligowego (Gibraltar United - Lynx FC, 4 października) tak niefortunnie popchnął swojego obrońcę, że ten wpadł w Januszkiewicza i... - Stało się, złamanie nadgarstka, przerwa około 8-10 tygodni - opowiada polski piłkarz. - Nie mam oczywiście pretensji do Goldwina. To był przypadek.

- Sport nie jest najważniejszą częścią życia mieszkańców Gibraltaru, na spotkanie ligowe przychodzi może 200-300 osób, tylko spotkania reprezentacji wypełniają jedyny zresztą w tym miejscu stadion piłkarski, który spełnia wszystkie wymogi, a mimo to zwycięstwo z Armenią wywołało ekstazę - dodaje Januszkiewicz. - Jak obserwuję ludzi z tzw. środowiska piłkarskiego, ich znajomych, rodziny, to jest potężna radość. W końcu im się udało.

W tym miejscu należy zauważyć, że Gibraltar miał już na swoim koncie dwa zwycięstwa: z Maltą i Łotwą, ale w meczach towarzyskich. Spotkania o stawkę (el. ME, el. MŚ, LN) zawsze kończyły się porażkami. 22 z rzędu.

- Gibraltarczycy planują budowę nowego stadionu na około 10 tysięcy miejsc (obecny może pomieścić połowę z tego - przyp. red.), chcą rozwijać szkolenie młodzieży, mają nadzieję na rozwój futbolu - wylicza Januszkiewicz. - Taki sukces z pewnością pomoże.

Spacerkiem na trening, przez… granicę

Dla Januszkiewicza (byłego piłkarza m.in. GKS-u Katowice, Polonii Bytom czy Gwardii Koszalin) transfer do ligi gibraltarskiej był okazją do ucieczki z krajowego podwórka. - Postanowiłem spróbować swoich sił poza granicami Polski, myślałem najpierw o Skandynawii, dokładniej Norwegii - wspomina. - Mój agent jednak znalazł ofertę właśnie w Gibraltarze i przekonał mnie do wyjazdu. Nie żałuję.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski o taktyce kadry: Jest system, który bardziej nam odpowiada. Myślę, że trener zdaje sobie z tego sprawę

Polak mieszka w... Hiszpanii, dokładniej w mieście graniczącym z Gibraltarem - La Linea. - Głównym powodem są koszty utrzymania - tłumaczy. - Otóż mój klub woli tutaj wynajmować mieszkania dla zawodników, bo jest dwa razy taniej niż w samym Gibraltarze. Poza tym jedzenie, ubrania, usługi, to wszystko kosztuje mniej. Za około 400 euro miesięcznie można się spokojnie utrzymać. Oczywiście za mieszkanie płaci klub.

Idąc na trening (zajęcia odbywają się w godzinach wieczornych, bowiem wielu piłkarzy pracuje zawodowo) czy mecz Januszkiewicz zawsze przekracza granicę. - Mam mniej więcej 15-20 minut spacerkiem na stadion - mówi. - Muszę przejść lotnisko, kilka przecznic i już jestem na miejscu. Nie mam na miejscu samochodu. Nie jest mi potrzebny.

Gibraltar żyje w pewnym stopniu z turystyki. Na ulicach tego miasta można spotkać ludzi z całego świata. - Nie mamy tutaj tygodniowych czy dwutygodniowych turnusów, ale naprawdę sporo turystów przyjeżdża na jeden dzień - podkreśla. - Robią sobie przerwę podczas wakacji w Hiszpanii, przylatują na kilka godzin, zwiedzają, jedzą obiad, piją kawę i wracają do swojej bazy wakacyjnej.

Alex Januszkiewicz w wolnym czasie zwiedza Gibraltar. Fot. archiwum prywatne
Alex Januszkiewicz w wolnym czasie zwiedza Gibraltar. Fot. archiwum prywatne


Grał razem z Piotrem Zielińskim


Januszkiewicz miał kilka swoich szans, aby przebić się w Polsce. Nieudanych. Nie ma jednak do nikogo pretensji. Bardziej mówi o swojej winie. - Ocierałem się o młodzieżowe reprezentacje Polski, wchodziłem z ławki z Piotrkiem Zielińskim - wspomina. - Gdzie jest teraz Piotrek, a gdzie ja? Popełniłem wiele błędów tzw. "młodości", można powiedzieć, że w jakimś stopniu uderzyła mi "sodówka", nie wykorzystałem swojej szansy.

A pracował z naprawdę znanymi trenerami: Piotrem Piekarczykiem, Kazimierzem Moskalem, a nawet Jerzym Brzęczkiem. Obecnym selekcjonerem reprezentacji Polski. - Bardzo miło wspominam krótki okres pracy z Jerzym Brzęczkiem - tłumaczy. - Spotkaliśmy się w Katowicach, jesienią 2015. Nie dał mi co prawda szansy na boisku, nie mieściłem się wówczas nawet w meczowej "18", ale jego treningi były bardzo profesjonalne i sporo się nauczyłem. Prawdziwy zawodowiec, zna się na rzeczy, już wtedy to było widać. Po bodajże trzech miesiącach postanowiłem zmienić klub. Brzęczek na mnie nie stawiał, więc podpisałem umowę w Bytomiu.

Januszkiewicz twierdzi, że w Polsce jest "spalony". Ma przypiętą łatkę jeźdźca bez głowy, który jest doskonale przygotowany fizycznie, robi wiatr na skrzydle, ale niewiele z tego wynika. - W lidze gibraltarskiej mam czystą kartę, zacząłem od nowa - mówi. - Mam już bramkę, dwie asysty, zbieram pochwały. Po kontuzji chciałbym jeszcze trochę poprawić statystyki i przeskoczyć potem do tych najlepszych klubów, bo Lynx FC to nie jest czołówka. Jak się uda, to wtedy będę miał szansę zadebiutować nawet w europejskich pucharach. Marzę o tym.

A stąd już będzie łatwiej o kontakt na Malcie, czy II lidze cypryjskiej. - O! To piękna wizja - przyznaje.

Polski piłkarz nie może narzekać na warunki, które ma w Gibraltarze. Fot. archiwum prywatne.
Polski piłkarz nie może narzekać na warunki, które ma w Gibraltarze. Fot. archiwum prywatne.


Młodzi polscy piłkarze zarabiają za dużo


Jaki poziom prezentują piłkarze w lidze gibraltarskiej? Januszkiewicz twierdzi, że te czołowe dałyby sobie radę mniej więcej w II lidze w Polsce. - Reszta to już poziom niżej - przyznaje.

Większość piłkarzy łączy pracę zawodową ze sportem. Januszkiewicz też chciał podjąć pracę zarobkową, ale sprzeciwił się temu trener Lynx FC. - Powiedział mi, skup się na piłce, zapewnimy ci takie warunki, że nie będziesz musiał pracować - twierdzi.

To jednak nie są kokosy. Najlepsi piłkarze z Gibraltaru, reprezentanci tego terytorium, zarabiają około 3-4 tys. euro miesięcznie. - W Polsce młody zawodnik, nastolatek, potrafi zarabiać 8-10 tys. zł praktycznie za nic, wiem coś o tym - wspomina. - To nie jest dobre rozwiązanie. Ludzie głupieją, zatrzymują się w rozwoju. Na Gibraltarze często obcokrajowcy zarabiają mniej, ale wiedzą, że tutaj mają szansę, aby pokazać się europejskim agentom i podpisać umowę w lepszym piłkarsko kraju.

Januszkiewicz nie narzeka na finanse. Kokosów nie ma, ale żyje w pięknym miejscu, klub zapewnia mu wszystko, co potrzebuje, może skupić się na treningach. I na nauce. - Przez te kilka tygodni mój dramatyczny angielski wyszlifowałem tak, że nie boję się już porozumiewać w tym języku - przekonuje. - Poza tym zaczynam też naukę hiszpańskiego. Mieszkam razem z Argentyńczykiem i Kolumbijczykiem, więc musimy się jakoś porozumiewać.

Alex Januszkiewicz (drugi z lewej) spędza wolny czas w towarzystwie kolegów-piłkarzy. Fot. archiwum prywatne.
Alex Januszkiewicz (drugi z lewej) spędza wolny czas w towarzystwie kolegów-piłkarzy. Fot. archiwum prywatne.

Gibraltar to mieszanka wielu języków, narodów. Często po meczach ligowych, które są rozgrywane na jednym stadionie, piłkarze z różnych klubów idą wspólnie do restauracji. - Siadamy wspólnie, zamawiamy pizzę i rozmawiamy przez wiele godzin, biesiadujemy - opowiada Januszkiewicz. - Tutaj panuje świetna atmosfera.

We wtorek (16.10.) Gibraltar gra w ramach Ligi Narodów z Liechtensteinem. - W Lynx FC gra trener kadry U-21 i rozmawialiśmy, że oni w federacji wiążą spore nadzieje z tymi rozgrywkami - wspomina polski piłkarz. - Wygrali w Armenii, teraz Liechtenstein. A może tak dwa zwycięstwa z rzędu? Tego jeszcze nie było!

Przeczytaj inne artykuły tego autora -->>

Komentarze (10)
Andrzej Retych
17.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
(obecny może pomieścić połowę z tego - przyp. red.)
Ja pod takim przypisem raczej bym się nie podpisywał... 
avatar
Tomek Winowski
17.10.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Tylko czekac jak mistrz Gibraltaru wyleczy mistrza Polski z marzeń o Lidze Mistrzów. 
avatar
Patryk Duda
16.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
redaktorku Gibsy wygrały 2 mecz dziś :) 
avatar
Adam Poleciński
16.10.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
To jest właściwa grupa dla naszych kopaczy . Ile byłoby bramek i radość z sukcesów . 
avatar
Pan wszystkich Panów
16.10.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Potężna Armenia z którą zawsze się męczymy...