Tego się nikt nie spodziewał. Piłkarze La Roja przegrali na własnym boisku z Anglią 2:3 w meczu Ligi Narodów. Szczególnie bolesna była pierwsza połowa, w której podopieczni Luisa Enrique przegrywali już 0:3. - W takich spotkaniach rywal potrafi cię ukarać, ponieważ jest światowej klasy. Ma groźnych i technicznych zawodników, nie tylko jako zespół, ale również jako indywidualności - docenia reprezentację Anglii Sergio Ramos.
Na drugą połowę Hiszpania wyszła z zupełnie innym nastawieniem. Determinacja i wola walki widoczna była gołym okiem. - Reakcja w przerwie była taka, by zapomnieć o tym co złe w pierwszej połowie i spróbować odwrócić sytuację w takim samym czasie, w jakim oni strzelili nam trzy gole - tłumaczy stoper Realu Madryt.
- Wykonaliśmy dobrze wiele rzeczy, trzymaliśmy ich cofniętych, dominowaliśmy grę. Szkoda, że nie wygraliśmy, nie podtrzymaliśmy dobrej serii i nie zakwalifikowaliśmy się do Final Four. Mam jeszcze jeden mecz z Chorwacją i trzeba w niego włożyć wszystko - dodaje Ramos.
Kto wie jakby zakończył się mecz gdyby nie kontrowersyjna decyzja Szymona Marciniaka. Polski arbiter nie zdecydował się w 63. minucie podyktować rzutu karnego dla gospodarzy. Hiszpanie domagali się faulu Jordana Pickforda na Rodrigo.
Hiszpański ekspert gazety "Marca" Andujar Olivier ocenił zachowanie Polaka jako właściwe."Marciniak podjął słuszną decyzję. Angielski bramkarz chciał odebrać piłkę i to zrobił, nie chciał przewrócić rywala" - skomentował krótko (Więcej informacji przeczytasz TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO Lewandowski o Lidze Narodów: Nie wiem o co chodzi. Dla mnie to nie są mecze o coś