Waldemar Fornalik po remisie z Wisłą Płock: Jestem bardzo wkurzony

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Waldemar Fornalik
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Waldemar Fornalik

Piast Gliwice w końcówce wypuścił z rąk prowadzenie z Wisłą Płock i musi zadowolić się remisem 1:1. Trener Waldemar Fornalik nie jest zadowolony z tego powodu.

- Zremisowaliśmy wygrany mecz. Musimy mieć pretensje do siebie, bo trzeba wykorzystywać stworzone sytuacje i wtedy spokojnie byśmy mecz wygrali. Tak się nie stało. Wystarczy powiedzieć po męsku, że jestem bardzo wkurzony - przyznaje Waldemar FornalikPiast Gliwice przeczekał pierwsze minuty, w których dominowała Wisła Płock, a potem zadał mocny cios. W 61. minucie na 1:0 trafił Piotr Parzyszek, a później niewiele wskazywało na to, że Nafciarze zdołają odpowiedzieć. Tym bardziej, że niemal stuprocentową okazję zmarnował Karol Angielski. A jednak. W końcówce płocczanie wyrównali i urwali dwa punkty gliwiczanom.

- Miałem pretensje, że Jakub Czerwiński był faulowany. Była też dziwna sytuacja z podyktowaniem rzutu wolnego, po którym padł gol. Dopiero sędzia boczny zasygnalizował, że powinien być stały fragment, mimo że bliżej wszystkiego był arbiter główny. Myślę, że kolejność powinna być inna - mówił o akcji bramkowej Nafciarzy Fornalik. Jego obrońca zaliczył tam trafienie samobójcze.

- To nie pierwszy mecz, gdy prowadzimy i mamy sytuacje, żeby zamknąć mecz i tego nie robimy i remisujemy. Plusem jest, że stwarzamy okazje i chcemy kreować grę. Musimy ciągle poszukiwać egzekutorów i pracować nad tym, żeby ta skuteczność była większa - mówi Fornalik. - Parzyszek się sprawdził w roli napastnika, bo strzelił gola. Jak na pierwszy mecz od pierwszej minuty zaliczył pozytywny występ.

W sobotę odwróciła się karta nowego trenera Wisły Płock, Kibu Vicuny. W jego pierwszym meczu w Lubinie, Nafciarze zremisowali, bo stracili prowadzenie w końcówce. W starciu z Piastem było odwrotnie. Tym razem to płocczanie musieli gonić rywala i im się udało. - Po meczu z Zagłębiem byłem zły dlatego, że straciliśmy dwa punkty. Teraz było niemal przegrane spotkanie i strzeliliśmy na 1:1 w doliczonym czasie. To był dziwny mecz. Pierwszą połowę zaczęliśmy dobrze, były dobre fragmenty, ale Piast miał lepsze sytuacje. W drugiej połowie oni byli lepsi. My mieliśmy piłkę, ale nie graliśmy dobrze - tłumaczy Kibu.

- Jestem zadowolony z pracy piłkarzy. Oni próbują grać tak, jak chcę. Nie wiem, ile zespół potrzebuje czasu, by Wisła w stu procentach grała według mojego planu - przyznaje Hiszpan. - Potrzebujemy więcej regularności. Mieliśmy dobre pierwsze 30 minut, a potem były tylko momenty. Podobnie tydzień temu w Lubinie.

W meczu 13. kolejki Lotto Ekstraklasy po raz czwarty z rzędu w wyjściowym składzie Wisły zabrakło Semira Stilicia. Jeszcze sezon temu Bośniak był podstawowym graczem w ekipie Jerzego Brzęczka. Kibu tłumaczy brak pomocnika w pierwszej jedenastce problematycznymi przepisami. W jednej drużynie na boisku może grać maksymalnie dwóch piłkarzy spoza Unii Europejskiej. - Mamy problem z tym, że z trójki Merebaszwili, Ricardinho i Stilić, może zagrać tylko dwóch. Jestem zadowolony ze Stilicia. Znam go już z gry w Lechu i Wiśle Kraków. Jest bardzo dobry. Nie wiem, jak będzie w przyszłości, ale teraz dla mnie to bardzo ważny piłkarz - mówi trener Wisły Płock.

ZOBACZ WIDEO Mecz na Old Trafford od kuchni. Nasz reporter był na hicie Ligi Mistrzów Manchester United - Juventus Turyn

Komentarze (0)