W sobotę (27 października) w godzinach wieczornych helikopter tajlandzkiego miliardera i właściciela klubu Leicester City, Vichaia Srivaddhanaprabha, krótko po starcie rozbił się na parkingu tuż obok King Power Stadium. Do katastrofy doszło po meczu Lisów z West Ham United (1:1) w 10. kolejce Premier League.
Wciąż nie ma oficjalnego potwierdzenia, czy właściciel Leicester City był na pokładzie maszyny, która stanęła w płomieniach. Szanse jednak na to, że ktokolwiek z pasażerów przeżył, są minimalne.
Żona legendarnego angielskiego bramkarza Petera Shiltona, Stephanie, zdradziła mediom, że para była świadkami tragicznych wydarzeń na parkingu przy stadionie. - Oboje byliśmy w szoku, wracając z meczu do domu. To stało się na naszych oczach - mówiła z przerażeniem. - Nie wiemy, co się stało. To straszne - przyznała pani Shilton w rozmowie z "Daily Mirror".
"Byłem świadkiem katastrofy, razem z moją żoną. Jesteśmy bardzo przybici i zszokowani. Nasze myśli oraz modlitwy kierujemy do wszystkich, których to dotknęło i Leicester City" - napisał na Twitterze 69-letni Shilton.
Witnessed the crash @LCFC last night with my wife. Absolutely devastated and in shock our thoughts and prays are with everybody involved and Leicester City
— Peter Shilton (@Peter_Shilton) 28 października 2018
125-krotny reprezentant Anglii, na początku swojej kariery piłkarskiej był zawodnikiem Leicester City. W latach 1966-74 rozegrał w barwach Lisów 286 meczów, w których zdobył jednego gola (w spotkaniu z Southampton w październiku 1967 r.).