Guilherme Sitya lekiem na kłopoty Jagiellonii Białystok

PAP / Andrzej Grygiel / Od lewej:  Patryk Klimala, Wojciech Lisowski i Guilherme Sitya
PAP / Andrzej Grygiel / Od lewej: Patryk Klimala, Wojciech Lisowski i Guilherme Sitya

Wiosną był "lekiem" na problem z dośrodkowaniami ze stałych fragmentów. Teraz rozwiązał kłopot z brakiem pewnego wykonawcy rzutów karnych. - Cieszę się, że mogłem pomóc - powiedział Guilherme po meczu z GKS-em Katowice (dogr. 1:0) w 1/16 finału PP.

Było 0:0, a doliczony czas dogrywki już minął, kiedy sędzia po wideoweryfikacji VAR wskazał na jedenasty metr. Wśród fanów Jagiellonii pojawiła się radość. Po chwili zmąciło ją jednak uczucie niepewności. Rzuty karne od pewnego czasu były bowiem pięta achillesowa wicemistrzów Polski. Od początku pracy Ireneusza Mamrota zmarnowali ich aż 5. A teraz trzeba było strzelić, by awansować do 1/8 finału. Popisać się nerwami ze stali, których brakowało w spokojniejszych momentach.

"Kto się odważy?" - zadawali sobie pytanie kibice na Podlasiu. Oczekiwali Tarasa Romanczuka. Ale ku ich zdziwieniu piłkę wziął Guilherme Sitya. Ustawił ją, cofnął się, spojrzał. Wydawało się, że niepewnie. Jednak to były tylko pozory. Uderzył bowiem doskonale: mocno, w okienko. Fenomenalnie dysponowany tego wieczoru Krzysztof Baran nie miał najmniejszych szans, mimo że wyczuł kierunek strzału. - Cieszę się, że mogłem pomóc - powiedział po spotkaniu Brazylijczyk.

- To był trudny mecz. Stworzyliśmy dużo sytuacji, ale brakowało nam skuteczności. W końcówce odczuwaliśmy już zmęczenie, co było spowodowane warunkami gry. Ale udało się nam wykonać zadanie i to najważniejsze - dodał Guilherme.

Kibice Jagiellonii żartują, że 28-latek staje się piłkarzem od zadań specjalnych. Lekiem na jej największe problemy. Kilka miesięcy był np. problem z dośrodkowaniami ze stałych fragmentów. Kiedy wykonywał je Arvydas Novikovas, było z nich niewiele pożytku. Trochę przypadkowo zaczął to robić Brazylijczyk i wyszło doskonale. Od tamtej pory białostoczanie zdobyli w ten sposób 8 goli. - Asyst było sporo, ale bramki ciągle brakowało - nie krył Guilherme.

ZOBACZ WIDEO Napoli cudem uratowało remis. Przeciętny mecz Polaków [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Lewy obrońca zdobył pierwszego gola w barwach wicemistrzów Polski. Zresztą ogółem było to jego premierowe trafienie w seniorskiej karierze! - Jestem bardzo szczęśliwy. Mówiłem kiedyś, że ta bramka przyjdzie w swoim szczególnym czasie - wspominał "Gui".

Nie wiadomo jeszcze czy zawodnik z Ameryki Południowej zostanie stałym wykonawcą "jedenastek" w drużynie z Białegostoku. Można tak jednak przypuszczać, bo trener Mamrot zdradził na konferencji prasowej, że nie było przypadku w tym, że to akurat Guilherme podszedł do tego strzału.

Komentarze (0)