W minioną sobotę, w dzień 61. urodzin Hoddle'a, były selekcjoner reprezentacji Anglii był gościem telewizji BT Sport. Opowiadał żarty, sam głośno się śmiał, sprawiał wrażenie, jakby był w świetnej formie. Nagle, tuż po zakończeniu porannego programu "Saturday Morning Sav", stracił przytomność i upadł na podłogę.
"Nikt nie potrafił wyczuć oddechu, pulsu również nie było. Wstępna diagnoza: zawał serca. Wszyscy obawiali się najgorszego, dopóki podrzędny pracownik Simon Daniels nie przeprowadził udanej próby reanimacji. Rodzina została poinformowana, że bez szybkiej reakcji znajomego, któremu Hoddle nie mówił nawet cześć na powitanie, Anglik już by nie żył" - pisał o tych dramatycznych chwilach reporter WP SportoweFakty Maks Chudzik w obszernej sylwetce Hoddle'a.
Były znakomity piłkarz został przetransportowany śmigłowcem do szpitala, przeszedł operację i spędził dwa dni na szpitalnym oddziale intensywnej terapii. W poniedziałek czuł się już lepiej i został przeniesiony na zwykły oddział. Wszystko wskazuje na to, że dojdzie do siebie.
Jednym ze świadków zasłabnięcia Hoddle'a w telewizyjnym studiu był Robbie Savage. Walijczyk, który przez lata uchodził za jednego z największych twardzieli i boiskowych rzezimieszków w Premier League, w swoim felietonie na łamach "Daily Mirror" przyznał, że zdarzenie sprzed tygodnia bardzo go poruszyło.
"Nic nie jest w stanie cię przygotować na coś tak okropnie szokującego. W jednej chwili grałem w teqball z legendą, w drugiej ona walczyła o życie. To było jedno z moich najgorszych doświadczeń, najbardziej szokująca rzecz, jakiej kiedykolwiek byłem świadkiem. I jeśli Glenn Hoddle wyzdrowieje, a póki co wiele na to wskazuje, będzie to także najlepsze zakończenie" - napisał Savage.
"Życie jest ważniejsze, niż wzniesienie do góry pucharu, zdobycie trzech punktów czy powołanie do narodowej reprezentacji. Z szacunku dla Glenna, jego rodziny i najbliższych, nie podzielę się szczegółami tego, co się wydarzyło. Wystarczy powiedzieć, że byłem bardzo, bardzo przerażony, a szok, który przeżyłem, wyczerpał mnie emocjonalnie" - dodał były reprezentant Walii.
Savage napisał, że nie będzie przesadą jeśli stwierdzi, że przewartościował całe swoje życie. "Nie mam już czasu na negatywne rzeczy. Życie jest zbyt cenne" - podkreślił. Podziękował też swoim kolegom z BT Sport za kapitalną postawę w obliczu dramatu i wyróżnił jednego z nich - wspomnianego Simona Danielsa, który przeprowadził akcję reanimacyjną z wykorzystaniem defibrylatora. "Jego trzeźwe myślenie i niesamowite opanowanie pod największą możliwą presją były fantastyczne" - ocenił.
"Już nigdy więcej nie będę myślał, że życie jest mi dane raz na zawsze. Niezależnie od tego, czy w weekend zamierzacie zagrać w piłkę, obejrzeć mecz z trybun, czy śledzić go w telewizji, popatrzcie na ludzi wokół was. Nie macie pojęcia, jak wiele możecie im zawdzięczać" - zaznaczył Robbie Savage w swoim tekście.
ZOBACZ WIDEO Eintracht pokonał VfB Stuttgart i zaatakował podium Bundesligi [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]