- W sobotę o godzinie 19:30 zwykle siedzę na kanapie z moim psem Sansą i oglądamy ligę hiszpańską lub francuską - żartował przed meczem Mauricio Pochettino. Tak naprawdę trenerowi Tottenhamu nie było jednak do śmiechu. W pojedynku na Molineux Stadium musiał sobie bowiem poradzić bez kilku kontuzjowanych zawodników, m.in.: Erika Diera, Jana Vertonghena czy Danny'ego Rose'a. A jakby problemów było mało, już po kilkudziesięciu sekundach spotkania urazu doznał i trzeba było zmodyfikować cały plan gry.
Ale mimo tych wszystkich kłopotów, podopieczni Argentyńczyka poradzili sobie bardzo dobrze. Chociaż początek mieli nerwowy. Dopiero z upływem czasu nabierali coraz więcej pewności. I częściej atakowali. Efektem tego po pół godzinie gry prowadzili 2:0. Najpierw - w 28. minucie - Erik Lamela wykorzystał prostopadłe podanie Heung-Min Sona, a chwilę później Kieran Trippier dośrodkował wprost na głowę Lucasa Moury, który strzałem głową nie dał szans Rui Patricio. To był niezwykle lodowoty prysznic dla gospodarzy. Do tamtej pory to oni bowiem przeważali.
Kiedy piłkarze "Wilków" otrząsnęli się po dwóch ciosach, natychmiast przypuścili atak. Na ich drodze do odrobienia choć części strat stanęły jednak dwie osoby. Najpierw arbiter, który nie uznał bramki Raula Jimeneza, dopatrując się pozycji spalonej Joao Moutinho. A później Hugo Lloris. Na początku drugiej połowy Francuz świetnie obronił groźne uderzenia Jimeneza, Heldera Costy i Rubena Nevesa.
Gospodarze szukali sposobu na golkipera mistrzów świata, a w międzyczasie zrobiło się 3:0. Harry Kane wykorzystał niezdecydowanie defensywy rywali i na raty pokonał ich bramkarza. Tym samym król strzelców ostatniego mundialu zdobył swojego 6 gola w obecnym sezonie Premier League.
Trzy bramki przewagi wydawały się dawać komfort przyjezdnym. Ale to były tylko pozory. Gracze w pomarańczowych koszulkach nadal wierzyli w zdobycie choćby punktu i ani myśleli złożyć broń. Wywalczyli dwa rzuty karne (oba sprokurował 20-letni debiutant Juan Foyth - przyp. red.), a Neves i Jimenez zamienili je na gole. Wyrównania jednak nie było, bo Lloris tego wieczoru grał zbyt pewnie. I trzy punkty pojechały do Londynu.
Wolverhampton Wanderers - Tottenham Hotspur 2:3 (0:2)
0:1 - Erik Lamela 28'
0:2 - Lucas 30'
0:3 - Harry Kane 60'
1:3 - Ruben Neves (k.) 68'
2:3 - Raul Jimenez (k.) 78'
Składy:
Wolverhampton: Rui Patricio - Ryan Bennett, Conor Coady, Willy Boly - Matt Doherty, Neves, Joao Moutinho (62' Morgan Gibbs-White), Jonny - Helder Costa (84' Adama Traore), Raul Jimenez, Ivan Cavaleiro (62' Leo Bonatini)
Tottenham: Hugo Lloris - Ben Davies, Toby Aldeweireld, Juan Foyth, Kieran Trippier - Mousa Dembele (7' Son Heung-Min; 59' Christian Eriksen), Harry Winks - Lucas Moura (79' Davinson Sanchez), Erik Lamela, Moussa Sissoko - Harry Kane
Żółte kartki: Bennett – Foyth, Winks
Sędzia: Mike Dean
# | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Manchester City | 38 | 32 | 2 | 4 | 95:23 | 98 |
2 | Liverpool FC | 38 | 30 | 7 | 1 | 89:22 | 97 |
3 | Chelsea FC | 38 | 21 | 9 | 8 | 63:39 | 72 |
4 | Tottenham Hotspur | 38 | 23 | 2 | 13 | 67:39 | 71 |
5 | Arsenal FC | 38 | 21 | 7 | 10 | 73:51 | 70 |
6 | Manchester United | 38 | 19 | 9 | 10 | 65:54 | 66 |
7 | Wolverhampton Wanderers | 38 | 16 | 9 | 13 | 47:46 | 57 |
8 | Everton | 38 | 15 | 9 | 14 | 54:46 | 54 |
9 | Leicester City | 38 | 15 | 7 | 16 | 51:48 | 52 |
10 | West Ham United | 38 | 15 | 7 | 16 | 52:55 | 52 |
11 | Watford FC | 38 | 14 | 8 | 16 | 52:59 | 50 |
12 | Crystal Palace | 38 | 14 | 7 | 17 | 51:53 | 49 |
13 | Newcastle United | 38 | 12 | 9 | 17 | 42:48 | 45 |
14 | AFC Bournemouth | 38 | 13 | 6 | 19 | 56:70 | 45 |
15 | Burnley FC | 38 | 11 | 7 | 20 | 45:68 | 40 |
16 | Southampton FC | 38 | 9 | 12 | 17 | 45:65 | 39 |
17 | Brighton and Hove Albion | 38 | 9 | 9 | 20 | 35:60 | 36 |
18 | Cardiff City | 38 | 10 | 4 | 24 | 34:69 | 34 |
19 | Fulham FC | 38 | 7 | 5 | 26 | 34:81 | 26 |
20 | Huddersfield Town | 38 | 3 | 7 | 28 | 22:76 | 16 |
ZOBACZ WIDEO Fantastyczna bramka Suso. Piątek bez gola. AC Milan pokonał Genoę [ZDJĘĆIA ELEVEN SPORTS]