Michał Kucharczyk: Trzeci gol zakończył mecz

Getty Images / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Michał Kucharczyk
Getty Images / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Michał Kucharczyk

- Po trzecim golu mecz już się zakończył - przyznaje Michał Kucharczyk. W sobotę Legia Warszawa wygrała z Górnikiem Zabrze 4:0.

Piłkarze Legii Warszawa zapewnili sobie wysokie prowadzenie już przed przerwą. Do 37. minuty Wojskowi prowadzili 3:0 po golach Carlitosa, Michała Kucharczyka i Dominika Nagya. - Najważniejsze, że mecz szybko rozpoczęliśmy od bramki Carlitosa. Potem ten karny i po trafieniu na 2:0 widać było, że z Górnika uszło powietrze. Po trzecim golu wydaje mi się, że mecz już się zakończył - mówi Kucharczyk po wygranym starciu. 27-latek w 29. minucie podwyższył wynik po trafieniu z rzutu karnego. - Jestem wyznaczony do karnych jako pierwszy. Myślę, że jeszcze można nad karnymi potrenować, pracuję nad tym z naszymi bramkarzami, ale wiem, że muszę jeszcze trochę się poprawić - tłumaczy piłkarz Legii.

Jednak doświadczenie tym razem kazało Legionistom zachować ostrożność. Dwa tygodnie temu przebieg wydarzeń był podobny. W pierwszej połowie Legia prowadziła 2:0 z Wisłą Kraków, później roztrwoniła przewagę, a w końcówce udało jej się wyszarpać remis 3:3. Tym razem zawodnicy Ricardo Sa Pinto nie popełnili tego samego błędu. - W drugiej połowie wyciągnęliśmy wnioski z meczu z Wisłą Kraków i bardziej zabezpieczyliśmy tyły - przyznaje Kucharczyk. - Nie chcieliśmy atakować na hura i myślę, że ta konsekwencja przyniosła nam trzy punkty.

Michał Kucharczyk zwrócił też uwagę na akcję kibiców Legii przeprowadzoną przed meczem. Sympatycy Wojskowych zwrócili uwagę na błędne śpiewanie hymnu. Prawidłowa wersja każe śpiewać "kiedy" zamiast "póki". - Myślę, że to niezwykle ważne, abyśmy my - Polacy - nauczyli się poprawnie śpiewać hymn, ponieważ są to wartości, które przekazujemy z pokolenia na pokolenie. Chwała naszym kibicom za tę akcję - przyznaje piłkarz Legii.

Rozgoryczenie i złość panuje za to w obozie Górnika Zabrze. Po pokonaniu w ostatniej kolejce Zagłębia Lubin 2:0 nie udało się przedłużyć zwycięskiej passy i zabrzanie wracają z Warszawy na tarczy. - Wszyscy jesteśmy rozgoryczeni tą porażką i jej rozmiarami. Trzeba przyznać, że byliśmy piłkarsko wyraźnie słabsi i przegrana bardzo nas boli. Nie można zrzucić winy na dekoncentrację z powodu przerwy na początku meczu. Legia też miała przerwę, a nad nami górowała w przekroju całego meczu. Musimy się wziąć w garść - mówi Kamil Zapolnik.

ZOBACZ WIDEO Fantastyczna bramka Suso. Piątek bez gola. AC Milan pokonał Genoę [ZDJĘĆIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: