Adam Nawałka chce mieć szerokie kompetencje. Były selekcjoner nie ma zamiaru ograniczać się do prowadzenia pierwszego zespołu, ale chce też mieć decydujący głos w sprawach transferowych. Choć będzie się to wiązało z przeprowadzeniem rewolucji w pionie sportowym, w Poznaniu są skłonni przystać na ten warunek byłego selekcjonera. Więcej o tym TUTAJ.
Problemem nie są też finansowe wymagania Nawałki. 60-latek ma zarabiać w Lechu 150 tys. zł i być najlepiej opłacanym szkoleniowcem w historii klubu. Jak poinformował w piątek wieczorem "Super Express", kością niezgody między stronami jest jednak rozmiar sztabu współpracowników Nawałki.
"Nie chodzi tu tylko o dwóch standardowych asystentów, ale o szerszą grupę, która wygenerowałaby spore koszty dodatkowe. Jak można usłyszeć, poznańskim działaczom taki model nie do końca pasuje i woleliby uniknąć sprowadzenia aż tak dużego sztabu. I to właśnie ma powodować wątpliwości, na które Lech będzie musiał odpowiedzieć we własnym gronie. Czy zgadza się na warunki Nawałki, czy jednak pójdzie inna drogą" - czytamy.
A tą inną drogą jest zatrudnienie Romana Hryhorczuka, które jest, biorąc pod uwagę mniejsze wymagania Ukraińca co do liczebności sztabu szkoleniowego, tańszą opcją. To były zawodnik Petrochemii Płock (1995), który dotąd jako trener pracował na Łotwie (Dinaburg Dyneburg, FK Ventspils), na Ukrainie (Metalurg Zaporoże, Czornomorec Odessa) i w Azerbejdżanie (FK Qabala), a od maja jest trenerem kazachskiego FK Astana.
ZOBACZ WIDEO Atalanta dwukrotnie pokonała Skorupskiego i wygrała trzeci raz z rzędu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Słusznie, że usunięto!
dlaczego?