Pini Zahavi skrytykował Roberta Lewandowskiego. "Nie rozumie tego biznesu"

Newspix / Łukasz Skwiot / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Newspix / Łukasz Skwiot / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Pini Zahavi wini Maika Barthela i Cezarego Kucharskiego o to, że nie udało mu się doprowadzić do transferu Roberta Lewandowskiego z Bayernu Monachium do Realu Madryt. Agent skrytykował też samego "Lewego".

Kulisy niedoszłego transferu kapitana reprezentacji Polski przedstawił, w oparciu o materiały zebrane przez "Football Leaks", "Der Spiegel". Według niemieckiego dziennika Robert Lewandowski zatrudnił Piniego Zahaviego, by ten doprowadził do porozumienia między klubami. Izraelczyk znany jest z tego, że potrafi przeprowadzić nawet najbardziej niespodziewaną transakcję. W końcu kilka miesięcy przed tym jak "Lewy" udzielił mu pełnomocnictwa, Zahavi pociągał za sznurki przy transferze wszech czasów, jakim było przejście Neymara z Barcelony do Paris Saint-Germain.

"Der Spiegel" nazywa Zahaviego specjalistą "od wymuszania transferów" i właśnie dlatego Lewandowski powierzył mu swoje interesy, ponieważ Bayern nie chciał słyszeć o jego odejściu. Zahavi miał stworzyć okoliczności, w których Bawarczycy wydaliby zgodę na transfer. Do realizacji planu przeszedł w maju, nakładając na władze Bayernu presję przez media. W międzyczasie na transfer zaczął grać też sam "Lewy" i nietrudno było w zachowaniu kapitana reprezentacji Polski dostrzec, że jest inspirowane przez Zahaviego.

Uli Hoeness i Karl-Heinz Rummenigge pozostali jednak nieugięci i nie godzili się na odejście Lewandowskiego. W czerwcu, przy okazji meczu Austria - Brazylia Zahavi zaprosił do Wiednia Maika Barthela, czyli współpracownika Cezarego Kucharskiego, z którym do spółki reprezentował Lewandowskiego. Izraelczyk miał wtedy poprosić Barthela o wsparcie w rozmowach z Bayernem, ale Niemiec odpowiedział mu, że jego trud jest daremny, bo Bayern nie da się szantażować żadnemu piłkarzowi.

W Wiedniu Zahavi miał rozmawiać z Barhtelem po przyjacielsku, ale potem zmienił taktykę na bardziej agresywną. Według "Football Leaks" nowy agent Lewandowskiego zasypywał swojego poprzednika wiadomościami, obwiniając go za to, że w ważnym do 2021 roku kontrakcie Polaka z Bayernem nie ma wpisanej klauzuli odstępnego. Nie było jej ani w pierwszej, podpisanej w 2014 roku umowie, ani w drugiej, podpisanej w grudniu 2016 roku, dzięki której "Lewy" stał się najlepiej zarabiającym piłkarzem w historii klubu. Barthel tłumaczył, że Bayern nie zgodziłby się na taki zapis.

Oberwało się też samemu Lewandowskiemu. "Robert był i będzie najlepszym napastnikiem na świecie, ale nie rozumie piłkarskiego biznesu" - napisał Zahavi w jednej z ujawnionych wiadomości.

Zahavi nie zrealizował zadania i nie wymusił na Bayernie zgody na transfer Lewandowskiego, ale - jak pisze "Der Spiegel" - "nie poddał się i przedłużył współpracę z Lewandowskim". Kapitan reprezentacji Polski został w Niemczech, ale z myślą o tym oswoił się dopiero w lipcu, gdy wrócił do Monachium po przedłużonym przez występ na MŚ 2018 urlopie. Mimo zawirowań związanych z jego niedoszłym odejściem z klubu udanie rozpoczął sezon. Po 15 występach ma na koncie 13 bramek i 3 asysty.

ZOBACZ WIDEO Koniec serii przegranych meczów. FSV Mainz wreszcie wygrywa [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (1)
Lena Volte
10.11.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jedyna możliwość transferu to przejście Roberta na zasadzie wolnego transferu. Ani w zimie ani w lecie Bayern go nie puści. Zbyt ważny jest dla klubu, dlatego Lewanowski jest w gównianej sytuac Czytaj całość