Do końca pozostawał niewiele ponad kwadrans, Bayern prowadził 3:1. W środku pola Marcin Kamiński pociągnął za ramię Roberta Lewandowskiego, piłka trafiła do jednego z zawodników Fortuny, a potem po długim podaniu do Dodiego Lukebakio. Belg skutecznie wykończył akcję, sędziowie sprawdzali jeszcze na monitorach, czy nie było spalonego. A gdy się upewnili, że napastnik Fortuny nie spalił, uznali mu gola.
Gdyby jednak zastosowali VAR przy sytuacji z początku akcji, kluczowego dla meczu gola by nie było. Kamiński ewidentnie faulował bowiem Lewandowskiego. Polak już po golu ruszył do arbitra Svena Jablonskiego, pokazywał mu gdzie był faulowany, ale nic nie wskórał.
To nie był dobry dzień sędziego, bo potem nie uznał jeszcze rzutu karnego dla Bayernu po faulu na Thomasie Muellerze na linii pola karnego. A potem goście z kolei wyrównali już w doliczonym czasie gry. Trzeciego gola strzelił niesamowity tego dnia Lukebakio i Monachium było w szoku.
Sam Thomas Mueller przed kamerą telewizji Sky bił się jednak we własne piersi. I mówił, że skoro Bayern dał Fortunie strzelić aż trzy gole, to musi przede wszystkim patrzeć na czubek własnego nosa.
Trener Niko Kovac też nie szukał raczej winy u sędziego. - Nie można tak bronić w Bundeslidze. Popełniliśmy takie indywidualne błędy, jakich nie przewidzi żaden trener na świecie. Możecie wyobrazić sobie jak się czuję. Chyba nigdy wcześniej nie byłem bardziej zły.
Niemieccy dziennikarze nagrali moment, gdy po meczu do szatni Bayernu poszli prezydent Uli Hoeness i prezes Karl-Heinz Rummenigge. Dwie najważniejsze osoby w klubie pewnie podziękowały piłkarzom za walkę, choć ich wizyta w szatni ma też oczywiście inny podtekst. Remis u siebie w takich okolicznościach z najsłabszą drużyną w lidze notowań trenera Niko Kovaca nie poprawia. Niemcy od dawna spekulują, że Chorwat może stracić pracę.
Hoeneß and Rummenigge on their way to the dressing room [@Sky_Torben]
— Bayern & Germany (@iMiaSanMia) 24 listopada 2018
pic.twitter.com/7BNil8kQ0g
Przypomnijmy, że przed przerwą na mecze kadry mistrz Niemiec przegrał w Dortmundzie 2:3. Tamten tydzień miał już być sądny dla trenera, który ewidentnie nie potrafi dogadać się z drużyną. Pojawiły się nawet informacje, że część drużyny jest w otwartym konflikcie ze szkoleniowcem i dąży do jego zwolnienia.
- To jest dla nas trudny dzień. We wtorek, w meczu z Benficą trenerem na pewno będzie Kovac. A potem przeprowadzimy wewnętrzne analizy. Piłkarze też muszą sobie zadać kilka pytań - powiedział Hoeness już po wyjściu do dziennikarzy.
On do tej pory oficjalnie stał murem za Kovacem. - Będę go bronił aż do krwi. Między nami wszystko jest w porządku - zapewniał.
Bayern ma już 9 punktów straty do prowadzącej Borussii Dortmund. W meczu z Fortuną (przedostatnia drużyna w lidze, straciła najwięcej goli) Lewandowski gola nie strzelił.
ZOBACZ WIDEO Roberto Carlos w Warszawie w nowej roli. Sędziował zawody we freestyle'u