Fortuna I liga: kapitalny mecz w Katowicach! GKS mógł sprawić sensację, a ostatecznie cudem uratował remis z ŁKS

Newspix / Lukasz Sobala / Press Focus / NEWSPIX.PL / Mecz GKS Katowice - ŁKS Łódź
Newspix / Lukasz Sobala / Press Focus / NEWSPIX.PL / Mecz GKS Katowice - ŁKS Łódź

W zaległym meczu 19. kolejki Fortuna I ligi GKS Katowice zremisował u siebie z ŁKS Łódź 1:1. Gospodarze długo prowadzili, ale ostatecznie mogli się cieszyć, że zachowali choć jeden punkt.

Obu drużynom przyświecają obecnie zupełnie inne cele i tę różnicę było w pierwszych minutach widać. Gieksa raczej przyczajona na własnej połowie, czekała na okazję do kontr, a grę próbowali prowadzić goście. Nie oglądaliśmy jednak zbyt wielu sytuacji. Tempo było niezłe, ale wykończenie już nie imponowało.

Z upływem czasu katowiczanie zaczęli grać nieco odważniej i z przewagi beniaminka niewiele zostało. W 37. minucie to przebudzenie mogło nawet dać drużynie Dariusza Dudka gola, jednak po dośrodkowaniu z rzutu wolnego minimalnie obok słupka główkował z kilku metrów Bartosz Śpiączka.

ŁKS chwilę wcześniej też miał świetną szansę. Wypracował ją Maciej Wolski, który w dobrym momencie podał do Rafała Kujawy, a ten miał sporo swobody na 15. metrze. Strzelał jednak natychmiast i ta próba kompletnie mu nie wyszła, a piłka minęła bramkę w sporej odległości.

W drugiej połowie widowisko nadal było wyrównane, lecz w pewnym momencie nieco więcej chęci do atakowania zaczęli przejawiać gospodarze. W ich szeregach bardzo aktywny był Tymoteusz Puchacz, jednak nie on, a Adrian Łyszczarz odegrał główną rolę przy golu otwierającym wynik. To była 66. minuta, 19-latek dośrodkował z lewego skrzydła, a Śpiączka na tyle mocno naciskał obrońców, że nieporadnie interweniujący głową Kamil Rozmus skierował piłkę do własnej siatki.

GKS objął niespodziewane prowadzenie, ale już wkrótce znacznie utrudnił sobie zadanie, bo za faul na Wolskim drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Adrian Frańczak.

Mimo tego osłabienia, katowiczanie walczyli bardzo dzielnie i wkładali mnóstwo sił w bronienie korzystnego wyniku, jednak w końcówce przewaga ŁKS była już ogromna i miejscowi w końcu "pękli". W stuprocentowej sytuacji Krzysztof Baran obronił strzał głową Jewhena Radionowa, tyle że chwilę później rezerwowy beniaminka pewnie wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie ręką Jakuba Wawrzyniaka.

Drużyna Kazimierza Moskala ruszyła do dalszych ataków i w doliczonym czasie miała jeszcze dwie wręcz fenomenalne okazje. Bohaterem był jednak Baran, który zatrzymał główkę Kujawy, a potem wygrał pojedynek sam na sam z Wojciechem Łuczakiem.

Po środowym remisie GKS ma 17 pkt. i opuścił ostatnie miejsce w tabeli, spychając na nie Garbarnię Kraków. Łodzianie natomiast stracili 2. lokatę na rzecz Sandecji Nowy Sącz, która pokonała Odrę Opole 2:0.

GKS Katowice - ŁKS Łódź 1:1 (0:0)
1:0 - Kamil Rozmus (sam.) 66'
1:1 - Jewhen Radionow (k.) 90+2'

Składy:

GKS Katowice: Krzysztof Baran - Adrian Frańczak, Rafał Remisz, Jakub Wawrzyniak, Mateusz Mączyński, Tymoteusz Puchacz, Grzegorz Piesio (75' Kamil Kurowski), Adrian Łyszczarz, Kacper Tabiś (90+3' Wojciech Lisowski), Adrian Błąd (82' Arkadiusz Woźniak), Bartosz Śpiączka.

ŁKS Łódź: Michał Kołba - Artur Bogusz, Kamil Juraszek, Jan Sobociński, Kamil Rozmus, Bartłomiej Kalinkowski (63' Wojciech Łuczak), Łukasz Piątek, Lukas Bielak (77' Jewhen Radionow), Patryk Bryła (46' Dani Ramirez), Rafał Kujawa, Maciej Wolski.

Żółte kartki: Adrian Frańczak, Grzegorz Piesio, Mateusz Mączyński, Jakub Wawrzyniak (GKS Katowice) oraz Bartłomiej Kalinowski (ŁKS Łódź).

Czerwona kartka: Adrian Frańczak /72' za drugą żółtą/ (GKS Katowice).

Sędzia: Wojciech Myć (Lublin).

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: była dziewczyna Dybali doskonale radzi sobie bez gwiazdy Juventusu

Komentarze (0)