W ostatni piątek odbyło się spotkanie członków Bayernu Monachium, w którym udział wzięło ponad półtora tysiąca kibiców. Podczas corocznej konferencji przemawiał m.in. prezes klubu, Uli Hoeness. Dużo komentarzy wywołała reakcja publiczności na jego wypowiedzi.
Otóż po słowach na temat konfliktu z legendą Bawarczyków Paula Breitnera, który został pozbawiony wstępu na lożę VIP na Allianz Arena, pojawiły się głosy "kłamca" i "tchórz" pod jego adresem.
Hoeness odniósł się do tego w rozmowie z "Die Welt". Jego zdaniem było to celowe i zaplanowanie działanie pewnej grupy. - Za te słowa i gwizdy odpowiedzialna jest pewna grupa ludzi, która ciągle próbuje zaszkodzić mojej reputacji, kierując pod moim adresem fałszywe oskarżenia - przekonuje Hoeness. - Muszę przyznać, że byłem tym zaskoczony i wstrząśnięty, nadal jestem. Nigdy czegoś takiego nie przeżyłem podczas swojej pracy dla Bayernu. Nie mogę tego zaakceptować. Niestety, ten smutny wieczór pozostanie w mojej głowie - dodaje.
Bayern Monachium znajduje się w kryzysie, który widać nie tylko na boisku. Od tygodni głośno jest także o kontrowersyjnych zachowaniach władz klubu i ich wypowiedziach w stronę tych, którzy krytykują drużynę prowadzoną przez Niko Kovaca.
W tym momencie Bayern zajmuje czwarte miejsce w tabeli Bundesligi i ma 9 punktów straty do prowadzącej Borussii Dortmund.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Bayern nie zachwycił, ale wygrał. Zmarnowane szanse Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]