W sierpniu władze La Liga nawiązały współpracę z firmą, która ma na celu promowanie hiszpańskiego futbolu w Stanach Zjednoczonych. W efekcie zdecydowano, że co najmniej jeden mecz sezonu odbędzie się na terenie USA.
Mimo protestu Stowarzyszenia Hiszpańskich Piłkarzy ogłoszono, że za ocean wybiorą się drużyny Barcelony i Girony. Derby Katalonii miały się odbyć 27 stycznia w Miami na Hard Rock Stadium, mieszczącym 64 tysiące widzów.
Szef La Liga Javier Tebas przekonywał nawet, że jest gotowy postawić 10 tysięcy dolarów, że do meczu dojdzie w USA. Teraz okazało się, że straciłby tę sumę.
W poniedziałkowy wieczór FC Barcelona ogłosiła, że mimo chęci zagrania tego spotkania w Miami, nie może się na to zgodzić. Jej zdaniem wszystkie strony nie doszły w tej sprawie do porozumienia.
"W takiej kwestii zgodne muszą być wszystkie podmioty, a tak nie jest" - poinformowały władze Blaugrany.
La Liga postanowiła uszanować decyzję mistrza Hiszpanii i potwierdziła, że mecz nie odbędzie się w Stanach Zjednoczonych. Do starcia dojdzie więc na Montilivi w Gironie.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Piątek się nie zatrzymuje! Kolejny gol Polaka [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)