Sztuczna murawa? Żaden problem. Szczęsny w Lidze Mistrzów może grać nawet na... piasku

Getty Images / Alessandro Sabattini / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny
Getty Images / Alessandro Sabattini / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny

- W Lidze Mistrzów mogę grać nawet na piasku - śmieje się Wojciech Szczęsny przed meczem Young Boys Berno - Juventus Turyn w ramach ostatniej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów. Bramkarz spodziewa się trudnej przeprawy w Szwajcarii.

- Można odczuć zmianę, gra się szybciej. Ale w wieczory w Lidze Mistrzów mogę grać nawet na piasku - mówi Wojciech Szczęsny, cytowany przez tuttosport.com, nawiązując do sztucznej nawierzchni, na której w środowy wieczór zostanie rozegrany mecz Young Boys Berno - Juventus Turyn w ramach ostatniej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów. Jak widać, syntetyczna murawa dla bramkarza Starej Damy i reprezentacji Polski nie stanowi żadnego problemu.

- Spodziewamy się bardzo trudnego meczu. Rywale na własnym stadionie stworzyli przecież Manchesterowi United i Valencii mnóstwo problemów. Będziemy musieli być być bardzo ostrożni zwłaszcza w defensywie - podkreśla golkiper, przestrzegając przed lekceważeniem szwajcarskiej ekipy, która w tym sezonie nie wygrała ani jednego spotkania w Lidze Mistrzów (jeden remis, cztery porażki).

Juventus z kolei w LM ma na swoim koncie cztery zwycięstwa, jedną porażkę i dwa punkty przewagi nad drugim w tabeli Manchesterem United. Wygrana w Bernie sprawi, że drużyna Massimiliano Allegriego zapewni sobie triumf w grupie. - Innej opcji nie bierzemy pod uwagę. Do tej pory pokazaliśmy, że zasługujemy na pozycję lidera w grupie, a w środę będziemy musieli to potwierdzić. Dzięki temu spokojniej podejdziemy do kolejnej fazy rozgrywek - zaznacza Szczęsny.

Dodajmy, że w minionej kolejce Ligi Mistrzów bramkarz reprezentacji Polski popisał się niesamowitą interwencją, zostając bohaterem Juventusu w meczu z Valencią (1:0). Chwilę przed przerwą Szczęsny powstrzymał Mouctara Diakhaby'ego, instynktownie rzucając się i odbijając strzał lewą ręką. Po tej paradzie dziennikarze zaczęli go porównywać do Gianluigiego Buffona.

- To była ważna interwencja w ważnym momencie spotkania. Ale zrobiłem tylko to, co do mnie należy. Obrona takich strzałów to przecież mój obowiązek. Po to staję w bramce, by wykonywać takie parady i... czasem się udaję. Po takich interwencjach bramkarz zawsze czuje się lepiej - wspomina Szczęsny.

ZOBACZ WIDEO "Podsumowanie tygodnia". Fatalny mecz na szczycie Lotto Ekstraklasy. "Kit zamiast hitu"

Komentarze (0)