Po wtorkowej wpadce Borussii Dortmund (1:2 w Duesseldorfie z Fortuną) piłkarze Bayernu Monachium w środowy wieczór zmniejszyli stratę do lidera Bundesligi (do sześciu punktów). Zwycięstwo z RB Lipsk rodziło się jednak w ogromnych bólach. Dopiero w 83. minucie Franck Ribery przerwał męczarnie Bayernu i zapewnił mu trzy punkty.
Francuz (w I połowie zastąpił kontuzjowanego Serge'a Gnabry'ego) zebrał najwyższe noty w niemieckich mediach - większość dzienników i portali internetowych przyznało mu "dwójkę" (w skali 1-6, gdzie "1" to klasa światowa, a "6" - występ poniżej krytyki).
Na przeciwległym biegunie znalazł się niestety Robert Lewandowski. To nie był udany mecz w wykonaniu Polaka. W I połowie zmarnował doskonałą okazję, w sytuacji sam na sam nie zdołał pokonać Petera Gulacsiego. Po jego strzale piłka trafiła w słupek. Później "Lewy" był przez długie fragmenty mało widoczny.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Wolfsburg idzie za ciosem! Kolejne zwycięstwo Wilków [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Najbardziej krytyczny w stosunku do niego był "Bild". Tabloid przyznał Lewandowskiemu "piątkę". Równie nisko oceniony został tylko Thomas Mueller.
Lewandowski i Mueller najgorsi na boisku wg Bilda #FCBRBL pic.twitter.com/PFH4oRQwhF
— Arek Błaszczyk (@bastardo82) 19 grudnia 2018
"W 24. minucie miał wielką szansę, ale przegrał pojedynek z Gulacsim i trafił w słupek. Praktycznie nie dostawał piłek. Najmniej kontaktów z piłką ze wszystkich monachijczyków" - czytamy w portalu spox.com, który ocenił grę "Lewego" na "4" (gorszy był jedynie Mueller - "4,5").
Również "czwórkę" Lewandowskiemu przyznała monachijska gazeta "tz" oraz portal sportbuzzer.de. "Powinien był strzelić na 1:0" - czytamy.
Zaskoczeniem jest za to ocena w innej monachijskiej gazecie "Abendzeitung". W niej również wypomniano "Lewemu" zmarnowaną okazję, ale Polak został pochwalony za "idealne wyłożenie piłki Kimmichowi w 79. minucie" (strzał Niemca obronił bramkarz RB Lipsk). Nota "2" wydaje się jednak nieco zawyżona (podobną otrzymał także bohater meczu Ribery oraz środkowi obrońcy Mats Hummels i Niklas Suele).
Co do cofania się pod Czytaj całość